photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 26 SIERPNIA 2013
124
Dodano: 26 SIERPNIA 2013

ops ops!

 

Dodam tu pierwsze opowiadanie ,które nie jest moje mam nadzieje ,że spodoba wam się tak jak mi!

Miłeeeego czytania : )

 

 

 

Mój mąż wpadł w alkoholizm gdy jego firma splajtowała .Nie umiał sobie poradzić z odejściem z pracy , tylko każdego dnia wracał na czworaka do domu. I kłótnie które słyszała nasza 9 letnia córka.Zatapiał nasze pieniądze to co w kolejnych bzdurach i alkoholu. Zamykałam go często w łazience żeby mała nie musiała oglądać ojca w takim stanie. Nigdy nie zapomnę gdy wróciłam po weekendzie z córką do domu a dom był zawalony puszkami , butelkami i pudełkami po frykasach .Wielka duchota i zapach papierosów , upału i rzygowin . On leżał w środku tego syfu zapity. Były też dni w których zachowywał się normalnie , ale tylko wtedy leżał na kanapie i leczył kaca z poprzednich dni. O normalnej rozmowie czy psychologu nie było co marzyć.Raz zadzwoniła wychowawczyni córki  zaniepokojona , że mała rysuje ludzi bez ust , a jak zapytała czemu nie mają ust odpowiedziała "bo chciałabym żeby ludzie ich nie mieli , wtedy by na siebie nie krzyczeli" wtedy stwierdziłam , ze to ostatni dzwonek by coś zrobić w tej sprawie.Poszłam do męża i ze łzami w oczach mu powiedziałam do czego on doprowadza , wtedy mnie uderzył po raz pierwszy .Zaskoczona popatrzyłam na niego i puściłam jego ręke. Mała zaczęła płakać i wybiegła z domu.Wybiegłam za nią i byłam świadkiem jak potrąca ją samochód. Roztrzęsiona podbiegłam do niej , złapałam jej głowe i ręce miałam całe w krwi , pogotowie , masa ludzi którzy otaczali nas jak muchy wielkiego słodkiego pączka.Zmarła w drodze do szpitala . Kogo miałam winić? Siebie? . Po 2 miesiącach żałoby , wizyt u psychologa mój maż się powiesił , zostawiając list ze czuje się winny , że nie radzi sobie z niczym i że popsuł naszą rodzine . Gdy znalazłam go w garażu , powieszonego na lince samochodowej , jego bezwładne ciało patrzyłam na to zalewając się łzami.Przecież nie zawsze było źle , byliśmy wspaniałą rodziną.Kochałam go , był moim ideałem. Zaczęłam brać tabletki , łykałam je cały czas na uspokojenie.Rozczulałam to wszystko , ale nigdy odkąd zmarła nie weszłam do jej pokoju , wszystko było w nim tak jak zostawiła.Zamknęłam drzwi na klucz i włożyłam je do pudełka od ciastek.W sypialni nie spałam.Nie dbałam o to by spac po 12 godzin , dbac o siebie , po prostu nie miałam dla kogo .Mówili mi "sprzedaj dom"  , ja to tłumaczyłam sobie "sprzedać marzenia?" Minął rok od śmierci , byłam już silniejsza by zobaczyć jej pokój , wiem ze to rozdrapanie ran ,ale czułam ze musze .Była 2 godzina  gdy wstałam z łóżka  , już napływały mi łzy gdy szłam po klucz .Otworzyłam pokój i zobaczyłam ją siedzącą na łóżku , w sukience była taka spokojna i uśmiechnięta jakby chciała mi tym pokazać ze jest szczęśliwa , żebym się nie martwiła.Zblizając się do niej rozmywała się.Na biurku rozwalone kredki , wszystko tak jakby miała zaraz wrócić , usiąść i zacząć dalej malować.Uschnięte nie podlewane kwiaty.Z kieszeni wyjęłam tabletki i połknęłam je , nabierałam duzo powietrza do buzi , by pokonać łzy.Z szafki wyjęłam jej bluzkę i siadając na podłodze przytulałam ją.Połykałam kolejne tabletki.Poczułam zdenerwowanie i pobiegłam do łazienki ,rozwalając  wszystko, szukając czegoś ostrego,wyjęłam z maszynek do golenia ostrze i zaczełam  nim szybko przejeżdżać po rękach .Z bólu krzyczałam osuwając się po wannie.Szpital , rozmowy z psychologiem to było moje życie.Leki które jadłam jak chleb.Znowu ją widziałam , tym razem z nią rozmawiałam. Odświeżyłam jej pokój , a gdy uradowana pobiegłam do psychologa  z wiadomością ,ze ona żyje , trafiłam do białego pomieszczenia z łóżkiem i oknem ,a przez okno widziałam jak dwóch facetów prowadzi szarpiącego się mężczyznę w kaftanie, którego prowadzili do budynku w którym się znajdowałam. Rozmawiam z przyjaciółmi mojej córki których poznała po śmierci , rozmawiamy , mam nadzieje ze kiedys wszyscy stąd wyjdziemy i razem zamieszkamy.

Karolina Tomes.

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika nastelaops.