Właściwie nie wiem co mnie podkusiło z tym fotoblogiem.
Może to, że w końcu chce mieć jakieś miejsce gdzie moge być szczera, sama ze sobą.
Mam nadzieje, że będzie on moją motywacją, miejscem do którego zawsze będe mogła wrócić i znowu się zmotyowować.
Ale od początku. 3 lipca postanowiłam zrobić coś w końcu ze sobą. Milionowy raz oczywiście, pewnie tak jak nie jedna z dziewczyn, która zawsze miała problemy z tym jak wygląda. Nie czuje się osobą grubą ani otyłą. Nie potrzebuje specjalistycznej pomocy, bo łapie bezdech przy wchodzeniu po schodach czy nie moge znależć na siebie żadnch ciuchów. Nie kilogramy są moim probemem a jedzenie. Zapełniacz wolnego czasu, którego teraz mam bardzo dużo, aż do października.
No więc 3 lipca postanowiłam, ze już dosyć. Obiecałam sobie, że żadnego podjadania, żadnych słodyczy, żadnego niezdrowego jedzenia. Zaczełam prowadzić zeszyt w którym od 3 lipca zapisuje wszystko co zjadłam. Na początku liczyłam kalorie, lecz pozniej zaczeło mnie to już nudzić. Zresztą w moim przypadku było to zgubne bo nie mam wagi kuchennej, zawsze jest cos ważniejszego do kupienia niż ona i zrezygnowałam z liczenia, po prostu zapisue wszystko co zjadłam.
Ćwiczyć zaczełam 6 lipca w niedzielę. Znalazłam ciekawy rozkład ćwiczeń, inny na każdy dzień tygodnia z MEL B. Uznałam, że co z tego, że pilnuje tego co zjadłam skoro nic nie spalam. Od 6 lipca ćwiczę prawie regularnie (ominełam dwa dni) co i tak jest bardzo zadawalające. Wszzystko zapisuje w swoim kajeciki i podkreślam jak kretynka lakierami do paznokci. Uwierzcie, nie ma nic lepszego niż przeciągnieciem po tych kartkach z odnotowatymi ćwiczeniami i wiedziec, że każda z nich została solidnie zlana potem. Myśle, że to bardziej motywuje niż zdjęcie chudej i wysportowanej modelki na jakiejś tablicy motywacji na facebooku.
Tego 3 lipca gdy stanełam na wadze pokazywała mi 68 kg, kiedy w maju ważyłam jeszcze 64. Moje marzenie to 55 kg i wiem a przynajmniej wierzę, że nie pozostanie to tylko marzeniem. Moze słowo cel jest bardziej odpowiednie. Od tamtej pory staram sie unikać wagi jak moge, chcociaż zawsz gdy jestem w łazience staje na niej z nadzieją, że schudłam juz z 3 kilo bo czuje sie lżej i zawsze sie zawodze. Ale teraz dosć ;) 6 sierpnia dopiero wejde na nią ponownie, gdy minie miesiąc moich ćwiczeń.
Co do książki, której okładkę widzicie wyżej. Ściągnęłam ją sobie na swojego tableta (polecam chomikuj), bo tytuł mnie rozwalił. Nie znalazłam nigdzie więcej motywacji ani nie uswiadomiłam sobie więcej przez całe swoje życie jak podczas dnia, w którym ją przeczytałam. Szczególnie zapamiętałam z niej jedno ważne zdanie:
'życie ucieka, a stracone szanse rzadko wracają'
do zobaczenia jutro :)
Inni użytkownicy: julitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusoslilly02niebieskadmajustkyuubanmadlenkw
Inni zdjęcia: Tradycyjny biał barszcz bluebird11*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczyszJan Rosół bluebird11*** coffeebean1MOJE WIELKANOCNE SŁODKOŚCI xavekittyxja patrusiagdja patrusiagd