TO NIEPRAWDA, ŻE KOBIETA ODCHODZI ZWYKLE DO INNEGO. 

Prosta sytuacja: jestescie w zwiazku, w pewnym momencie Wasza kobieta dziekuje Wam za współpracę, po chwili dowiadujecie się - czy to od niej, czy od bezzębnego Janka spod monopolowego - że tak naprawdę zostawiła Was dla innego. Prawda? tak samo jak ta o zarażeniu sie HIV przez pogłaskanie tego samego kota. 

Kobiety w znakomitej większości przypadków nie odchodzą do tego drugiego. Przede wszystkim odchodzą od tego pierwszego. Kolejnośc ma tutaj znaczenie, bo w przeciwnym razie jest to zwyczajne przerzucanie winy. Zostawiła mnie? Bo to zła kobieta była. A zamiast tego warto by pomysleć: zostawła mnie? Cholera, może to ja jestem ten zły?

U znanych mi mężczyzn perfekcyjnie działa mechanizm wyparcia. Winni zawze są wszyscy, tylko nie oni. A ci ich nowi faceci? Ot, frajerzy, więc głupie laski pewnie zaraz się obudza i wrócą. Powiedziec wam cos w tajemnicy? Nie wróciła żadna. Nigdy. 

Aby łatwiej wam było zrozumieć, wyjaśnijmy sobie kilka prostych rzeczy. Co prawda u ich podłoża leży moja utopijna wizja świata, ale kochan ten świat, bo w nim się od ludzi nie odchodzi. To znaczy obowiązują w nim co najmniej trzy zasady:

zasada nr 1: Jeżeli kobieta kocha i jest kochana, nie odejdzie 

zasada nr 2: Jeżeli kobieta kocha, ale nie czuje się kochana, to najpierw będzie o tym mówić

zasada nr 3: Jeżeli kobieta kocha, nie czuje się kochana i jest ignorowana, kiedy o tym mówi - ODCHODZI.

 Zanim posypie się lawina komentarzy odnośnie tego, że te zasady działaja w dwie strony, uprzedze wszystkich Sherlocków: Tak, te zasady działają w dwie strony. Ale czasem wygodnie zwęzic sobie grupę, do której zechcę się człowiek zwracać. Dziś to kobiety, jutro może to być Księżycowy Ludek. 

Zwracają się jednak do kwestii "innego". On nigdy wam niczego nie zabiera. On bierze to, co od dawna było niczyje. Kobieta, która cudownie czuję sie w woim związku, ma kochajacego i zaangażowanego mężczyznę, nigdy go nie zostawi dla żadnego innego, choćby był nim sam Maciej Zakościelny w czasach swojej największej świetności. Dlatego denerwuje mnie, kiedy faceci używają zwrotu " zostawiła mnie dla innego:. Nie, nie  zostawiła Cię dla innego. Zostawiła Cię, bo jej:

a) nie kochałeś

b) nie doceniałes

c) kochałeś ją i doceniałeś, ale nie umiałeś jej tego okazać.

Co wiecej, doświadczenie uczy mnie, że po takie kobiety siega się o wiele łatwiej, niż po te, które pozostają wolne. kobieta wolna może być z wielu powodów: bo chce, bo ma za soba już kilka kiepskich związków, bo tak jej dobrze, bo się zwyczajnie uparła. I wtedy bij, zabij - takiej nie przegadasz. A kobieta, która chce być w udanym związku, ale jej facet ma ba to wyrąbane? Nic, tylko brac i kochać, jak pięciolatka kucyka Pony.

I nie ma , ale to nie ma opcji, żeby żalic się póżnije, zę "ona nic nie mówiła". Oczywiście, że mówiła. mogła posługiwać sie w tym celu zdaniami pojedynczymi lub złożonymi, także: chłodem, obojętnością, szlabanem na sex i noszonym nawet w Walentynki dresie. 

Pewnie, że uczucie czasem wygasa, że ludziom może chcieć się mniej, jeśli li mniej chce im się wiare symetryczni. Bo jeśli jedna strona wciąz kocha mocniej i mocniej, a druga angażuje sie w to jak Kojot w ocieplenie klimatu, to wtedy możemy mieć problem. Problem możemy określić popularnym zwrotem : ja cię kocham, a ty śpisz" i tradycyjnie jednej ze stron prędzej czy póżniej przyjdzie obudzić się z ręką w nocniku. 

Dlatego jedna, gorąca prosba: nie mylcie przyczyny ze skutkiem. 

Nie odchodzi się, bo pojawił się ktoś. odchodzi sie, bo któś, kto był do tej pory, mniej lub bardziej świadomie przestał z czasem być. A.