photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 16 KWIETNIA 2017 , exif
1066
Dodano: 16 KWIETNIA 2017

113.

Moje 54 dni dobiegły końca...

Było kilka trudnych momentów, pełnych załamań i zniechęcenia,

kiedy nie mogłam patrzeć na żaden symbol Twojej Miłości...

Ale przetrwałam. Jestem pewna, że nie dokonałam tego

swoją siłą, bo moja - ludzka nie wystarcza. Dziękuję...

 

O co prosiłam? Trudno było mi cokolwiek wybrać, ponieważ tak wiele jest w moim życiu rzeczy, które wymagają zmiany, poprawy, uleczenia...

"Wyzwolenie mojego serca" - chyba tego wtedy potrzebowałam.

Ciągle potrzebuję. Z tego wszystkiego, co mnie zniewala: zazdrość, nienawiść i miłość, która gdzieś tam głęboko, zraniła mnie najbardziej...

Czy wyzwolenie przyszło? Trudne pytanie. Być może.

 

Ostatnimi czasy, chodząc na samotne, wieczorne spacery,

które są potrzebne mojej duszy, niczym tlen dla organizmu,

jedyne o czym marzyłam, to żeby cię gdzieś spotkać po tych minionych dwóch miesiącach, w których żyjemy osobno...

Uparcie wysiadywałam przy oknie, żeby na ciebie popatrzeć,

bo przecież torturowanie samej siebie wychodzi mi lepiej

niż cokolwiek innego.

Być może jedyna rzecz, która mi się w tym życiu udaje...

 

A co czuję dziś?

Po 54 dniach walki, z tym co noszę w sercu od lat?

Może nie potrafię jeszcze opanować drżenia, które ciągle

się pojawia z twojego powodu,

ale jestem wręcz pewna, że nie wróciłabym do takiego życia.

Gdyby teraz, gdzieś, jakimś cudem nasze drogi miałyby

się przeciąć ponownie, wiem, że znalazłabym w sobie siłę, 

żeby odwrócić się i nadać mojemu życiu inny kierunek...

przeciwny do tego, który obierasz ty...

Wystarczy cierpień i poniżenia...

Żal mi tych wszystkich serc, które łamiesz co chwilę,

ciagle nowe, zbłądzone, nie znające twoich zamiarów...

 

Nie wiem, czy to te 54 trudne dni mnie wyzwoliły.

Od lat nie wierzę w przypadki, dlatego za nic w świecie nie pozwolę sobie wmówić, że poznaliśmy się przypadkiem.

Każdego dnia pokazuje mi, że może być inaczej, lepiej,

że nie muszę się godzić na takie życie jakie wiodłam.

Jedne relacje się kończą... Pozostawiają po sobie ślad

- jedne większy, inne mniejszy...

I chyba to jest głownym źródłem cierpienia osób takich jak ja

- neurotycznych za bardzo.

Jednak z biegiem czasu pojawiają się nowe, bardziej wyjątkowe.

Czasem czuję się tak, jakby ktoś moje myśli 

umieścił w jego głowie.

Strasznie głębokie i piękne.

"Jedna dusza zamknięta w dwóch ciałach" - to będzie to?

Jestem pełna wdzięczności za Ciebie, każdego dnia na nowo.

 

Mimo wszystko, nie mogę pozwolić, żeby to mnie zgubiło.

Chciałabym móc obiecać sobie, że mam kolejny dzień,

że jutro nadejdzie, że słońce znów zaświeci...

Ale nie mogę... Bo moja droga to niepewny grunt.

Chciałabym skończyć studia, osiągnąć coś, przeżyć...

Nie odchodzić w najlepszym momencie życia,

jeśli takowy w ogóle nadejdzie.

Ale nie ma żadnej gwarancji, a wszelkie obietnice mogą się okazać złudną błahostką.

 

Czasami wydaje mi się, że gdyby coś jednak się nie udało,

kiedy już nadejdzie mój czas próby, to będzie to jednak ratunek.

Myślę tak zazwyczaj, gdy już nie mam siły.

Nie lubię nie mieć siły. A nie mam jej coraz częściej...

Tylko Ty możesz mnie ocalić - od nędzy, zapomnienia,

byle jakiego życia... śmierci.

 

Wierzę, że wszystko się potoczy dokładnie tak,

jak się ma potoczyć, bo to nie ja kieruję swoją drogą.

Ufam, że mnie ocalisz i nie pozwolisz mi umrzeć

Komentarze

atlam Oo jak ładnie :)
16/04/2017 22:11:01
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika martyn16.