Hej.. Dziś temat który jest coraz większym problemem w tych czasach.. Samookaleczanie, cięcie się jak to woli tak nazywa..
Co na ten temat mogę powiedzieć? Dużo.. zawsze patrząc na takie zdjęcia miałam ciarki na skórze, jak można robić sobie taką krzywdę..
lecz niestety można robić.. można sobie robić taką krzywdę, ktoś kto tego nie przeżył tego nigdy nie zrozumie...
nie zrozumie tego o czym mówię..Mówi się że samookaleczanie się czyli( cięcie się żyletką, nożem, cyrklem) jest zaburzeniem psychicznym i to jest całkowita prawda..
Zaczęło się w gimnazjum.. pewnego dnia, tak po prostu z płaczu, bezsilnosci wzięłam żyletkę i pocięłam sobie ręke...
i Nagle?? poczułam wielką ulgę, krew leciała a ja się nagle przestałam płakać, ogarnął mnie wielki spokój, nie obchodził mnie ból, problemy.. w tamtym momencie wszystko odpłynęło..TYLKO zapomniałam o jednym.. że kiedyś jeszcze się to powtórzy..
że to co zrobiłam mnie uzależni, kiedykolwiek miałam problemy zawsze miałam żyletkę która była moim spokojem..
Wszyscy się o mnie martwili, a ja miałam to gdzieś, wiedziałam że nie łatwo będę miała z tym skończyć..
Na początku było mało cięć, później coraz wiecęj aż całe przedramie było w krwi..nie przejmowałam się tym ani razu
W końcu dostałam wybór albo chłopak albo żyletka, bo chłopak się bardzo o mnie martwił a ja zawsze mu mówiłam że z tym skoncze a nie potrafiłam.
Dał mi wybór... wybrałam jego.. z ciężkim sercem wyrzuciłam tą żyletkę do kosza, i powiedziałam sobie że już przenigdy jej nie wezmę.
Wytrzymałam pół roku, znów przyszły problemy, musiałam odreagować.. na sobie, nie myślałam o tym że robie sobie krzywdę..
Dla mnie liczyło się to że mogę to zrobić, poczuć ulgę i spokój, obwiniając się za coś chciałam się ukarać, chodz nie zawsze problemy były przeze mnie...Po prostu odczuwałam taki ból, chciałam zrobić coś aby poczuć spokój, ŻYLETKA dawała mi ten spokój....
znów była przerwa, żyletka poszła do kosza ale nigdy nie żałowałam że to zrobiłam..
Nie słuchałam innych, rodziców, przyjaciół, bo oni nie wiedzieli co ja czułam, jedni umią sobie radzić z problemami a drudzy nie potrafią..
NIE RÓBCIE nigdy tego, nawet nie próbujcie, to jest złe i szybko uzależnia... jakbym wiedziała że tak będzie to nigdy bym nawet żyletki nie wzięła do rąk, a tak niestety jest częscią moich problemów:(
Niestety nastał w moim życiu taki moment że kolejny raz się załamałam.. załamałam strasznie..
Zdałam sobie sprawę że jestem chyba zupełnie sama, mój świat jest zupełnie inny niż od innych...
Przyżywam depresje , co dzień płaczę, a gdy jestem przy innych zaciskam zęby żeby nie popłakać się na dobre...:(
Mam blizny po cięciu się, lekkie ale widoczne, a wciąż zastanawiam się czy z tej choroby można wyjsc?
Czemu gdy znów mam mega dużo ciężkich problemów myśle o niej? o ŻYLETCE.. czemu... czy nie mozna tego pokonać?
jak sobie radzić z problemami? nie pomagają przyjaciele, muzyka, nic nie pomaga, ja wiem że to złe i nie powinnam tego robić ale chyba nie potrafię... tak odreagowuje ten cały ból jaki mam w sobie... czy ta choroba jest uleczalna czy już zawsze tak będzie?
Kiedy się w koncu uwolnie... kiedy...
Dostaję depresji, nie chce mi się jeść, pić, nic... chce spać, cały dzień i myśleć że te problemy to zwykły sen...:(((
Inni użytkownicy: lamagorenwmoiwgustawek171sknerka1999pati991tymonmeowmaajqqviolenceviolencezajdertkamac89pa
Inni zdjęcia: 1464 akcentova:) dorcia2700Kora i seat. ezekh114"Urwana"droga andrzej73Urząd ma Święto bluebird11Późno już elmar^^ szarooka9325*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz