Scenka rodzajowa rodem z mego domu, gwoli ścisłości: kuchnia, dochodzi 23. młoda śpi w pokoju, mother się kręci, ona ma nerwicę postępującą mi się wydaje

Powrót ojca z pracy cholera: po całym dniu jeżdżenia w kółko chłop staje na środku kuchni i tonem rodem z "Psów" mistrzowsko wyjeżdża "A pierdolić to" .

Histeryczny śmiech. Sytuację powinien opisać tygodnik powszechny.

To, że wyjeżdżam tu teraz z photoblogiem jakimś badziewnym świadczy tylko o tym, że odpierdoliło mi zupełnie, albo też zwyczajnie chciałam mieć pieprzony pamiętnik, który się nie dostanie w ręce starszeństwa, nie spale go żywcem,  a  w ogóle to się sama do siebie nie przyznaję.

W doopie mam to, zresztą jestem upośledzona i mam parszywy charakter.

Będę tu pisać grafomańskie zapędy i w doopie mam całą społeczność fbl, bo nie szukam tu komentarzy, ani znajomków, także spadać, nie czytać, sprawdzić czy ktoś nie zostawił przypadkiem kuchenki na gazie.

A nastawienie mam bojowe, bo cholerny kabelek do Corbiego przyszedł i co? i doopa...

Moja próba bycia dobrym człowiekiem nieudana. Porażka na pełnej linii...

A po 25.06 miało się zmienić na zawsze.

Dziś 24 listopad, parszywy. Ja mam kurzą grype, przezyłam. A teraz udaję wzruszenie 24 na dobę, bo cholera oczy mi łzawią i cholera nie wiem co gorsze...  i dziś mija 18 lat, to jednak sporo, 18 lat temu Freddie Mercury zmarł (rest in peace Przyjacielu)

Zdjęcie zrobiłam ja sama, jestem niestabilna emocjonalnie i ta karuzela też jest niestabilna (jak wszystko w łódzkim lunaparku) aparatem mojej Maczmory - jednej z niewielu, dzięki, którym nie pogrążę się zupełnie, choć ona o tym nie powinna wiedzieć i tego się trzymajmy...

Odpierdoli mi jak nic przez cherubina, kurfa jaka ksywa mu się trafiła

PS Freddie You're awesome.

http://www.youtube.com/watch?v=rNBWf54RvsI&feature=related