photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 18 GRUDNIA 2011
78
Dodano: 18 GRUDNIA 2011

Chapter one .

15 lipca 2011 roku,Chicago.

 Spróbuj wyobrazić sobie świat, którego tak naprawdę nigdy nie widziałeś. Bądź wierny swoim zmysłom, wyobraźni, wykaż się kreatywnością. Nie sugeruj się podpowiedziami innych, zdaj się wyłącznie na sobie samym. Podziel los z Nathalie. Śliczną, dość wysoką zgrabną dziewczyną, której nigdy nie było dane ujrzeć piękna przyrody. Urodziła się bowiem niewidoma. Jednak nigdy nie była z tego powodu zła, ani też nie użalała się nad swoim losem. Akceptowała swoją naturę, często chodziła uśmiechnięta, lecz 1 września 2008 roku wszystko się zmieniło...

Szła dobrze jej znanym korytarzem szpitala, w którym po raz kolejny obiecywali jej, że w końcu lekarzom uda się przywrócić jej wzrok. Nie żyła już nadzieją, doskonale wiedziała, że w ten sposób szpital bogaci się na jej rodzicach, którzy za wszelką cenę chcieli dobra córki. Wydawali setki tysięcy na nic, a namowy Nathalie na zaprzestanie niczemu nie skutkowały.. Dotykała swoją zimną dłonią chropowatej powierzchni ściany delikatnie się przy tym uśmiechając. Subtelnie przygryzała dolną wargę malinowych ust a jej oczy były mocno zamknięte. W pewnym momencie poczuła uderzenie i z impetem spadła na betonową posadzkę. Na przeciw niej stał zdezorientowany szatyn. Po chwili pochylił się nad dziewczyną i uśmiechnął nikło.

- Przepraszam.- powiedział wyciągając dłoń ku Nathalie. Jednak ona chwyciła się metalowego stołka i wstała ignorując pomoc chłopaka, co nie było w jej przypadku dziwne, ponieważ nie widziała żadnego gestu, ruchu szatyna.

- Nic nie szkodzi.- szepnęła cichutko odchodząc od Justina.- Jednak na przyszłość, mógłbyś zwracać uwagę na to kto idzie przed tobą.- dodała lekko oburzona.

- Przecież przeprosiłem. Po za tym sama mogłaś mnie wyminąć..- mruknął dorównując kroku dziewczynie. Ona wzięła głęboki oddech, aby uspokoić się i nie eksplodować złością.

- Tak, masz rację...-odpowiedziała nie zgodnie z prawdą, aby uniknąć długich konwersacji na temat jaka ty jesteś biedna. Tuż po tym skręciła w drugi, nieco krótszy korytarz i odłączyła się od chłopaka dochodząc do rodziców. Bez słowa odebrała odrodzicielki torebkę po czym opuściła budynek jak się jej wydawało raz na zawsze.. 

 

Siedziała w ogrodzie za domem, na dużej huśtawce czując jak zachodzące słońce delikatnie muska jej skórę. Jej twarz skierowana była w stronę kwiecistej altanki. Zamknęła oczy i pogładziła dłonią grzbiet psa siedzącego tuż przy niej. Mały, słodziutki York był jej wiernym towarzyszem. Ułożył swoją głowę na jej kolanach i podobnie jak ona wkrótce zasnął.

Nagle wszystko stało się tak wyraźne i dokładnie jak zawsze. Obserwowała z niepokojem ruch na krakowskich uliczkach, które były widoczne z dużego okna pokoju codziennego. Wycierała oczy w chusteczkę, które wylewały z siebie masę łez. W tym świecie była całkiem inna, przeżywała całkiem inne chwile, widziała, mimo że tak naprawdę była ślepa. Mogła w końcu dostrzec słońce, ale te, za które przelało krew wielu polskich żołnierzy... Nie w taki sposób chciała ujrzeć świat, wolała pozostać wierna jedynie czterem pozostałym zmysłom...

 

Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam na razie weny, wszystko co pisze wydaje mi się bez sensu... -.- Następny będzie dłuższy.

 


 

Komentarze

ofuuuck Biebs <3333333333333333333
18/12/2011 14:25:32
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika livestories.