Nie miałam ochoty wstawać,nie kiedy wiedziałam ze jest pierwszy września.Drugi rok chodzenia do tej samej szkoły,te same twarze,ten sam codzienny plan dnia.Usłyszałam kroki wychodzące po schodach więc albo to był tata albo Oskar,mój brat.Ktokowiel to nie był i tak nie chce mi sie wstawać ale wiedziałam że musze bo mnie inaczej obudzą.Była 8 rano,stwierdziłam że musze ruszyć tyłek jeśli nie chce się spóźnić.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam sukienke.Cieszyłam sie ze mam prawo jazdy i nie muszę tłuc sie tymi autobusami.Pod szkołą znalazłam się jakoś 8:50 i od razu wiedziałam że to był błąd brać moje auto na rozpoczęcie.
-Aria! -Usłyszałam znajomy głos.Był to Ezra,mój były chłopak.Rozstałam sie z nim ponieważ to nie miało sensu,za bardzo kochał siebie.
-O cześć.Miło Cie widzieć
-Opowiadaj co u Ciebie!
-Wszystko po staremu no może sie zmieniło tyle ze mam przyrodnią siostre
-Oh serio? Jak ma na imie?
-Jagoda.Przepraszam Cie ale musze znaleźć resztę
-Nie ma problemu.Odezwij sie jeszcze
Uf! W końcu udało mi sie oderwać od tego idioty..co ja w nim widziałam?Nie ważne.Wiem tylko jedno,nigdy więcej takich chłopaków.Oczywiście dzięki niemu spóźniłam sie,nie wchodziłam na sale gimnastyczną bo to nie miało sensu robić wielkiego widowiska z siebie.Poszłam po prostu pod swoją klasę.Nie byłam jedyną osobą która to zrobiła.Pod drzwiami sali zobaczyłam Perrie,największą piękność szkoły i kapitanke wszystkiego co by sie w tej szkole dodatkowego znalazło.
-No no,kogo moje piękne oczy widzą? Aria,stęskniłam sie za toba.-Powiedziała Perrie
-Daruj sobie.Daj mi tylko przeżyć ten rok a będę Ci wdzieczna.-Odpowiedziałam
-Ten rok nie będzie taki łatwy dla Ciebie
Cokolwiek to miało znaczyć olałam to.Ona nie należała do osób inteligętnych więc nie przejmowałam się nią.O 10 wszyscy siedzieliśmy w klasie.Nauczyciel przedstawił nam nowy podział zajęć,kto gdzie został przydzielony i że dojdzie do nas nowa osoba,dokładnie chłopak ale widocznie się spóźnia.Kiedy wkurzony nauczyciel oznajmił ze mozemy iść do domu ponieważ nie będzie nas dłuzej trzymał,wszedł do klasy,wysoki,przystojny chłopak.Przeprosił nauczyciela za spóźnienie ale to wina autobusów.Nie miałam nawet w tej klasie sie do kogo odezwać.Spencer,moja przyjaciółka wraca dopiero dziś w nocy więc jutro dopiero bedzie ale wiedziałam że z tym chłopakiem będą same problemy. O 15 jadłam już obiad z tatą,Oskarem,małą Jagodą i Alicją,nie mogę sie do niej inaczej zwracać.Przynajmniej nie chce,kiedy mama nas zostawiła i odeszła do innego,ona sie nami zaopiekowała jak tylko mogła.Bardzo pomogła tacie który po odejściu mamy był załamany aż zaczął pić ale nie wdał sie w to jakoś za bardzo.
-Aria,czy jak skończysz jeść mogłabyś wziąć Jagode na spacer? -Zapytała sie Alicja która zaczęła sprzątać naczenia ze stołu
-Oczywiście że tak.-Odpowiedziałam jej
-Dzięki.-Uśmiechnęła sie
Ok 16 ubrałam się i Jagode i poszłam z nią do parku.Było jeszcze troche ciepła więc nie ubierałam jej ani siebie nie wiadomo jak ciepło.Przeczuwałam coś że park jest złym miejscem dziś na spacer.I przecież nie mogłam sie mylić bo gdzieżby.Na ławce w parku spotkałam Perrie z nowym kolegą z klasy,chciałam przejść nie zauważalna ale sie nie udało.
-Aria! Dorobiłaś sie dziecka?-Zapytała z śmiechem
-Nie..to moja siostra.A ty co? kolejnego wyrywasz na miesiąc?
-Heh,ja z Liamem znam sie hoho długo
-Super. -Chciałam już iść kiedy chłopak się do mnie odezwał
-Ładny tatuaż.Długo go masz?
-Od dziecka.To nie tatuaż tylko blizna. -Chłopaka nagle zatkało.O co mu chodzi?Przecież dużo ludzi ma blizny w różnych ksztaltach a to ze ja mam księżyc to nic.Podobno mam go po babci ale ile w tym prawdy to nikt nie wie.Widziałam go tylko jak odchodzi i rozmawia z kimś,był bardzo zdenerwowany.Perrie tym sie jakoś nie przejeła i poszła w swoją strone.Idąc tym parkiem zastanawiałam sie,skąd biorą sie tacy ludzie? Zobaczą u kogoś blizne na ręce i od razu uciekają..ciekawe co by było gdyby zobaczył blizne na plecach? Umarłby?Powiesił sie? Nie mam pojecia ale zaczełam sie śmiać w myślach.Nikt na tym świecie nie był normalny.Poczułam wibracje w kurtce,jakiś nieznajomy numer.
-Tak słucham?-Powiedziałam
-Tu tata,dzwonie od kolegi bo zapomniałem telefonu z domu.Mogłabyś mi przyprowadzić Jagode do pracy? Pojade z nią do ciotki a ty powiesz Alicji o tym ok?
-Dobrze,bede u ciebie za jakies 15 min.
Rozłączyłam sie.Tak jak powiedziałam byłam u taty za 15 minut i ją zostawiłam.Cięzko mi ją oddawać bo sie bardzo przywiązałam do niej.Chociaż jest moją przyrodnia siostra to bardzo ją kocham.Do domu musiałam wrócić parkiem i robiło się już ciemno.Jakoś sie nie bałam.Byłam przyzwyczajona.Nagle usłyszałam głos
-Co juz bez dziecka?
Odwróciłam sie i zobaczyłam Liama.
-Tak a co ciebie to obchodzi?
-Nic,jest ciemno nie powinnaś sama chodzić po parku.
-Hahaha serio? Mam sie bać paru krzaków? Przyzwyczaiłam sie juz do tego.
-Na twoim miejscu bym sie nie śmiał.
-Niby czemu? Bo jestem dziewczyną i ktoś mi coś może zrobić?
-Jak ty nic nie rozumiesz
-No wiesz troche nie rozumiem.Nie znamy sie a ty do mnie z takie rzeczy gadasz.No coś z toba nie halo jest.
Poszłam stamtąd,usłyszałam tylko ciche 'z tobą też nie'Co to miało znaczyć?Boże zastanawiam sie czy sie nie wyprowadzić stąd na wieś.Będę mieć spokój.W domu byłam na jakąś 19.Powiedziałam o wszystkim Alicji i zasnełam,w końcu jutro dzień pełen wrażeń.
Inni użytkownicy: sahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusoslilly02
Inni zdjęcia: Wolne patusiax395New Hair Right dawsteTo, co zostaje, gdy nie ma nic. comarroTears like a waterfall modernmedival... pils931449 akcentova:) dorcia2700Brak tytułu zwyczajnieszczesliwia1 mktnccPrzepełnienie świąteczne bluebird11