Mój cel to pewność siebie. 

hej wszystkim.

jak pewnie zauważyliście, byłam tu chwile i odeszłam. przez całe wakacje przytyłam 6kg. razem z X. pracowałyśmy (bardzo bardzo ciężko) i nie miałyśmy czasu w pracy jeść jogurtu albo ryżu albo czegoś takiego. jadłyśymy więc głownie bułki, chleb, etc. w wolnym czasie, jak to w wakacje, piwo, fast-foody, słodycze. uwielbiamy razem jeść i.. niestety. tak wyszło.

myślałam nad powrotem tutaj. uznałam jeddnak, że to miejsce mi nie pomaga, tylko dołuje. no, która z Was jest tutaj i nigdy nie zawaliła pierwszego tygodnia? nigdy nie podjadła 1 kalorii gratis między posiłkami? tutaj ciągle widzę jak jest dieta - upadek - dieta - upadek - dobra, odchodzę. nie chciałam ZNOWU tak skończyć, bo mówię tu ogólnie, o sobie też.

założyłam bloga. dla siebie, bez komentarzy (o ile udało mi się tę funkję przez telefon wyłączyć :P). piszę bo sama chcę pomóc sobie. dziś mija 8. dzień mojej diety. nie żadna głodówka, bo o dziwo jem 1300 kcal na oko. wafle ryżowe, jogurty, serek wiejski i owsianka. czasem jakiś owoc no i warzywa. zdrowo i wcale nie tak mało. dodam, że od 8 dni nie zjadłam między posiłkami NIC, nie zjadłam w ogóle ani 1 dodatkowej kalorii i dziennie piję 2,5-3 litry wody. ćwiczę w miarę możliwości i mam mnóstwo energii.

nie myślę nawet o zawaleniu. nie myślałam ani razu. polecam Wam wszystkim, rzućcie to, jeśli to jest Wasz n-ty raz i weźcie życie w swoje ręce. ile lat się męczycie? laski tu są nawet 3,4 lata. już 3 albo 4 razy mogłybyśie osiągnąc cel. ja wiem, że mi się tym razem uda.

życzę Wam tego z całego serca, kochane. teraz. dziś. wystarczy chcieć. naprawdę. dajcie sobie ostatnią szansę i nie poddawajcie się po jednym, dwóch dniach. pierwszy tydzień i będzie z górki. poważnie.

odwiedzę Was jeszcze kiedyś i pokażę, że moje słowa są coś warte.

trzymajcie się.

ps. po tygodniu schudłam 3kg. wiem, że początek idzie łatwo, ale.. i tak się cieszę.