photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 8 STYCZNIA 2022
167
Dodano: 8 STYCZNIA 2022

część pierwsza

CZĘŚĆ PIERWSZA. Stał na klatce jednego z komunistycznych bloków budowanych z płyt betonowych. Stał i palił ostatniego blunta. Jego mama zawsze powtarzała ''Tymon, tylko nie kupuj mieszkania w takim bloku. Tam jest brzydko i śmierdzi. Poza tym instalacja elektryczna jest skopana, a Ty mój drogi nie masz pojęcia o elektryce''. Posłuchał mamy i rzeczywiście nie kupił mieszkania w bloku z płyty. Nie kupił, bo po prostu nie i chuj [tak poważnie to po prostu nie było go na to stać]. Trzeba było poznać od podszewki tą elektrykę - zarabiałby teraz krocie, a tak z pracy magazyniera mógł pomarzyć i o własnym mieszkaniu i o kolejnym bluncie. Właśnie zamykała drzwi od swojego czekoladowego audi które było warte więcej niż ten komunistyczny blok z płyty przy którym zaparkowała. Pospiesznie odpaliła papierosa i wyciągnęła papierowy kubek ze stacji benzynowej z resztką kawy. Nigdy nie paliła i nie piła kawy, ale od kiedy przeprowadziła się do Monachium robiła to nałogowo. Na bankietach gdzie była sama śmietanka alkohol i papierosy to podstawa. [myślę, że to nie była śmietanka dwunastoprocentowa, stop nie o taką śmietankę tutaj chodzi. Piszę dla sprostowania, że chodziło o grube ryby całej Europy, co ja kurwa z tym jedzeniem? Nie śmietanka, grube ryby też nie (ona nawet nie lubiła ryb) to byli po prostu nadziani ludzie ubrani w sztywne uniformy pijący szampana - szampana nie wino musujące. Tak więc już dochodzę do sedna sprawy: ta śmietanka i te grube ryby to po prostu towarzystwo poczęte z brzoskwinek. Tak się mówi, prawda? Dlaczego do kurwy nędzy wszystko czym chce opisać bogate towarzystwo kręci się wokoło picia i jedzenia?] Widział lewy profil tej kobiety. Miała długie palce i piękne nogi. Od razu zwrócił na nią uwagę. Była piękna. Tzn. jej lewy profil i jej palce, ale czuł ze każdy jej profil był piękny i pociągający. A palce długie i takie niekościste [jeny Samanta tez takie miała. I tylko wyobraził sobie jak to było jak Samanta masturbowała się. Chwaliła sobie wtedy te palce. Mówiła, że są idealne do zaspokajania siebie. Ale co do chuja przychodzi jemu teraz na myśl Samanta? A tak na serio to nie zdziwił się ,ze nie cały czas o niej myślał tylko jak do cholery udało mi się zapomnieć o niej na dwie minuty kiedy to rozkminiał sprawę z mieszkaniem ze starej płyty betonowej. Mało tego kiedy o niej myślał, nie przychodziła jemu najpierw myśl o seksie z Nią tylko ta jej masturbacja. Robiła to tak jakby doskonale wiedziała gdzie ma tym długim, niekościstym palcami dotknąć siebie żeby poczuć rozkosz. Bardzo się to jemu podobało poza tym przeczytał kiedyś na Onecie [a podobno tylko kobiety czytają te bzdury] że tylko inteligentne kobiety się masturbują. Nie wątpił w jej inteligencje. Poza tym wiedział, że skończyła dobre studia i miała fantastyczną posadę w dużej firmie, w branży modowej. Nic więcej o niej nie słyszał. Próbował dowiedzieć się o niej więcej, ale miał wrażenie że ją i jego , dzieli wielki mur chiński. [wiecie, że mur chiński widać z kosmosu? Kurwa, on to wiedział, więc skoro taki oczytany co robi z resztą blunta na starej klatce w której kochał się z nią kiedyś] Rzuciła niedopałek i przydeptała swoja stopa odzianą w buty które kosztowały więcej niż blunty dla całej tej mieściny. Pociągnęła po ustach szminką droższą niż pensja magazyniera. Schowała papierowy kubek po kawie do samochodu. Może je zbiera? Kolekcjonuje? Nie, raczej nie. Jej buty były po prostu tak niewygodne, że przejście kilku metrów do kosza na śmieci sprawiłoby, że jej stopy potrzebowałyby tygodnia odpoczynku od szpilek, a na to pozwolić sobie nie mogła, a może nie chciała? Popatrzyła na stary sklep i natychmiast na myśl przyszedł jej Tymon. Każdy jej pobyt w tej miejscowości, w tym sklepie przywołuje wspomnienia lat młodzieńczych w sumie to dorosłych tez w sumie to każdych lat, bo nawet kiedy nie było go obok niej to towarzyszył jej w każdej sekundzie. Katowała się dodatkowo tym, że za każdym razem kiedy przyjeżdżała z Monachium chodziła do tego sklepu i kupowała papierosy i puszkę taniego szitu [energetyka znaczy] który pił on przez cały okres bycia z nią. Jak już było wspomniane przejechała po ustach drogą szminką. Chwila, chwila o tym już była mowa. Nawet o tym, że ta pomadka była droższa od blunta dla wszystkich mieszkańców tego zadupia. Moment, moment ona była droższa on pensji magazyniera, nie od bluntów. Eh wszystko się już człowiekowi pierdoli. Przeszła przez ulicę na pasach dla pieszych [tak zwana zebrę po prostu]. I weszła do sklepu. Matko, Boże to ona. To ona. Tymon to kurwa ona. [Po co tak tego Boga wzywa jak nawet w niego nie wierzy?] Nie poznał jej tylko po tej słodkiej, pięknej buźce, ale tez po tym, że jako jedyna znana przez niego dziewczyna przechodziła przez zebrę [pasy znaczy]. Była zawsze grzeczna i ułożona. Nie pozwoliłaby sobie na takie przekroczenie żeby przejść na szage. To w niej kochał tą inność, ta wyjątkowość, niewinność. Była taka nieskalana. [ale to temat na osobne posiedzenie]. Stwierdził ,ze pójdzie tam, do tego sklepu i zagada. Wyjął z kieszeni kilka drobnych. [dwa złote to nie tak dużo, bo na blunta rzeczywiście było za mało, ale na tani szit który pił w młodości powinno starczyć] Wszedł do sklepu i poczuł suchość ustach, nie wiedział czy to z pragnienia czy z wrażenia na jej widok. No dobra doskonale wiedział, ze to było spowodowane jej widokiem [dajcie, do kurwy nędzy się napić]. Kontem oka sprawdził co kupuje. Tak to były papierosy i tani szit który pił przy niej od kiedy byli razem [zawsze miał w szkole problem z niepowtarzaniem się, kurwa no]. Widząc że Samanta zbliża się do drzwi wpadł na nią niby przypadkiem. Jedyne co z tego pamięta to to, ze poczuł zapach jej perfum, których używała od kiedy byli parą [zaraz, zaraz od kiedy byli razem to on pil ten szit no ale te perfumy pamięta doskonale]. Mało tego z kieszeni jej beżowego płaszcza ,wartego więcej niż cały asortyment tego sklepu, wypadła zapalniczka. To była jego zapalniczka z okresu kiedy byli razem [tak do chuja pana zapalniczka też z lat młodości&] Ocknęła się i zobaczyła, że leży jak długa przy drzwiach tego sklepu. Pełno ludzi dookoła niej. Kurwa, znowu atak padaczki, a te drogie leki sprowadzane z Londynu miały czynić cuda. Ale szybko oszacowała, że to nie mógł być atak padaczki. Kiedy go miała jej ciało było wiotkie, bez polotu, a tym razem mogła bez problemu podnieść rękę kierując ją ku własnej głowie i dowiedzieć się, że na jej czole lada chwila pojawi się ogromny guz. Wstała pomalutku. Ktoś wołał, żeby dzwonić na pogotowie, ona machnęła ręką, otrzepała beżowy płaszcz którego tak nie lubiła i pomalutku wyszła na zewnątrz. Ktoś pociągnął ją za rękę. [co to znów za kretyn? będzie pewnie namawiał ja na wezwanie lekarza. Pewnie puści jakąś gadkę, że grozi jej wstrząśnienie mózgu] Odwróciła się i spojrzała na niego. To on. To Tymon. I znów straciła przytomność. Padła na ziemię...

CIĄG DALSZY NASTĄPI