Weekendy ostatnio w domu. Miło, bezpiecznie i lecznicze narkotyki. Tylko troszkę samotnie bo... bo nie wiem co. Bo "ja nie lubię", bo "po co", bo "nie będę się dobrze bawił" (bo "boję się"). Ale nieważne. Wesela nadchodzą a jak jak zwykle ubiorę się w worek po ziemniakach. Ale i tak będę wspaniały. Jak zwykle.
Układa się jakoś dobrze, pomijając że straciłem pracę i środki do życia oraz prawie umarłem na jajnik. Wygląda na to, że coś za coś, więc dużo gotuję, dużo się przytulamy i w ogóle jesteśmy dla siebie bardzo mili i fajni.
Wieczory już czasem pachną tak letnio, że włącza mi się taki straszny brak i tęsknota, na granicy płaczu prawie. Brakuje mi chodzenia tymi wieczorami gdzieś po wsi, po mieście, po lesie, gdziekolwiek. Robienia rzeczy i picia alkoholi. Więc teraz pewnie wpadnę znów w syndrom WYKORZYSTAJ WEEKEND NA 100%, co oczywiście nie prowadzi do zupełnie niczego dobrego.
Nie robię zdjęć bo nie stać mnie na baterie do aparatu. Takie smutne historie często pojawiają się w biografiach znanych osób, więc może coś jeszcze ze mnie będzie.
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Historia. justkyuuban;) virgo123Stacja burdel centralny pamietnikpotworaNiezbadane są wyroki boskie bluebird11KROWA MUĆKA suchy1906... idgaf94... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24