sądząc po tym co w tym momęcie dzieje się w moim życiu to ten świat jest jakiś popierdolony albo mi się tylko tak zdaje.
nie umiem znaleźć dla siebie mniejsca na to abym mogła czuć siie dobrze , źle czuje się z tym wszystkim z tym całym olwaniem , tyraniem , wyzywaniem , wysmiewaniem sie za plecami .
niekórzy nie rozumieją tego że ludzię są chorzy i dlatego mają problemy.
Innym ludzią np zależy tylko na tym aby przyjść do mnie i nawpierdalać się za darmo bo na chacie nie mają .
W szkole patrząc na te wszystkie wytapetowane laski i chłopaków kórzy myślą tylko chujemm mam ochote na nich rzygnąc i mieć w dupie.
Dlaczego niektórzy ludzie nie rozumieją tego ze nie jestem tylko zabawką i nie rozumieją tego jak bardzo ranią mnie swoim zachowaniem.
nienawidze lasek w mojej klasie które patrzą tylko na to czy ktoś jest ładny czy ktoś jest brzydki .
Fałszywych ludzi też nie brakuje , mówią najpierw jaki to ktos nie ejst a potem lecą do niego i udawaja ze są kochani i ze się kochają .
Wkurwiają mnie tekze laski które latają za Bednarkiem a kty ktoś z ich bliskihc pojdzie na konccert wyśmiwają się z niego.
Chłopak którego kocham ma mnie w dupie śmieje się ciągle ze mnie i uwazżam że jest jebanym kutasem ale no cóż.
Mam dosyć udawanej przyjaxni , czasem sama się zastanawiam po co się ze mną kurwa przyjaźnisz jak ty nic z siebie nie dajesz a ja musze wszystko , może powinnam mieć wyjebane ale nie potrafie mam za dobre serce .
dobrze że jest pezet bo bez niego nie dam rady <3.