Wstałam nie za bardzo rano, chwilę później przypomniano mi po raz n-ty, jednak dopiero pierwszy tego dnia, o mojej wielkiej przynależności i odpowiedzialności, zamkniętej szczelnie w budynku na Wileńskiej i niewydostającej się na zewnątrz, sprawiając, że moja "wolność" i "swoboda działania" jest tak bardzo szeroka i w ogóle nie ogranicza się do spędzania czasu, który w związku z moim bardzo niepełnoletnim wiekiem, z zerową dojrzałością oraz jeszcze bardziej zerową wiedzą o życiu, MUSI być spędzany we wcześniej wymienionej placówce. Oczywiście mój "czas wolny", jak mówi definicja, jest tak bardzo wolny, że mogę podczas jego trwania robić wszystko, co chcę, a już na pewno nie muszę myśleć o czasie przebywania w dwa szejść, który jest tak bardzo odległy. Bo przecież w wolnym czasie wcale nie muszę gonić materiału, żeby jakoś się w tejże placówce utrzymać, wcale nikt mi tego nie narzuca, nikt tego ode mnie nie wymaga, co za tym idzie, jestem całkowicie wolnym człowiekiem. Mam umożliwiony teoretycznie nieograniczony dostęp do wszelkiego rodzaju wiedzy, mam zapewnioną edukację, kurde... mam w takim razie wszystko! z pewnością muszę być najszczęśliwszą mną na świecie, bo co innego może mi być potrzebne do szczęścia?
Bardzo szkoda, że codziennie mam doczynienie z takim tokiem myślenia, jak nie w domu, to w szkole. Jeszcze bardziej szkoda, że za każdym razem wprawia mnie to w dość niepozytywny nastrój zmuszający mój mózg do dużo bardziej wnikliwej niż zazwyczaj analizy na temat tego, co ja robię w tym miejscu, na tym świecie.
Za chwilę nasuwa się myśl o mojej ucieczce od wszystkiego, która zdawała egzamin, jak nic innego nigdy jakiś czas temu. JAKIŚ... doskonale przeze mnie znany, nieskutecznie próbowany odepchnąć, żeby nie poczuć, jak bardzo długo to wszystko nie ma sensu jeszcze trochę bardziej niż zazwyczaj. Fakt niefunkcjonowania owej mojej ucieczki z powodu "bo tak już chyba musiało być" boli najbardziej i rozwiewa wszelkie nadzieje i myśli o tym, że mam jakiś wpływ na to, co się wokól mnie dzieje. Bardzo chcę wierzyć, że mam.
I znów te wibracje w kieszeni, bynajmniej nie spowodowane początkami schizofrenii, czy autyzmu. I znów to imię na ekranie. I tyle chciałabym napisać, sprawić, że znów mogłabym to "tyle" powiedzieć nie do swoich myśli, ale do tego konkretnego Kogoś, leżącego najbardziej niedaleko mnie, jak się tylko da, czującego to wszystko tak bardzo, jak kiedyś, zabijającego we mnie wszelkie wątpliwości i bóle egzystencjalne, sprawiającego, że każda chwila jest wyjątkowa, a ja najszczęśliwsza, jak tylko kiedykolwiek mogłabym być.
Byłoby to jednak dość niepoprawne politycznie, życie najwidoczniej nie tego oczekuje, trzeba pamiętać, że należy myśleć o przyszłości, społecznym dostosowaniu, byciu zwyczajnym i równie zwyczajnym myśleniu. Szkoda, że zawsze zapominam...
Jest sobota, robi się ciemno, jest zimno i mało sensu we wszystkim. A mogło być inaczej.
K.
Inni użytkownicy: janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooo
Inni zdjęcia: Symbol Kanady-klon ? ezekh114... maxima24rzepakowa Fanna elmar... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Ostróda photographymagic... maxima24