Rozpoczął się nowy rok. Kolejny rok mojej mozolnej wędrówki przez świat. Był wtedy styczeń. Nastrój z poprzedniego roku jeszcze się we mnie utrzymywał. Już się powoli z tym stanem godziłem. Że już nie będzie dobrze. Że będę już przez całe życie wędrować przez niezwykle mroźną i szarą krainę rzeczywistości. Szedłem, choć moje nogi były już naprawdę zmęczone. Codzienność wręcz mnie przytłaczała i skłaniała do wykonania czynu ostatecznego. Ale nie chciałem dać się oszukać ludziom. Pozwolić, żeby ich zło ze mną wygrało. Nie chciałem się poddać. W życiu a nigdy. Pomimo wyczerpania i pragnienia spokoju, podążałem. Ponieważ ciągle miałem nadzieję, że gdzieś jednak trafię. Chociaż do ciepłego domu, pełnego dobrych ludzi. Podążałem, pomimo tego, że wiatr ciągle wiał mi w oczy a śnieg do nich wpadał. Przez cały styczeń, cały luty, cały marzec. Przez ten cały czas padał śnieg. Dopiero w kwietniu poczułem odrobinę ciepłego powietrza na swojej skórze. Moja nadzieja już błyszczała. Mroźne pustynie w pewnym momencie zaczęły topnieć, ukazując zieloną trawę. Drzewa wokoło zaczęły wypuszczać pierwsze liście. Świat zaczynał już nabierać bardziej wyrazistych barw. Niebo już nie było zachmurzone i szare, stawało się wręcz błękitne. Przez cały czas swojej wędrówki również dużo myślałem. Przede wszystkim nad sobą. Kiedy już zobaczyłem wszechobecną majową zieleń, moje życie zaczęło nabierać zupełnie innego znaczenia. Pojawiły się nowe cele, spotkałem również na swojej drodze wielu ludzi. Niektórzy okazali się naprawdę wspaniałymi ludźmi. Słońce w końcu zaczęło oświetlać moją twarz i drogę, którą podążałem. Pojawiały się również pierwsze kwiaty, niebo stawało się bezchmurne, trawa była coraz bardziej zielona, codziennie rano przyozdabiana odrobiną rosy. W końcu mogłem z siebie zdjąć męczące już ciężary, zostawić je gdzieś. Zamknąć je szczelnie w małym pudełeczku i zakopać. Tak też zrobiłem. Wówczas codziennie czekała na mnie jakaś przygoda. Najczęściej pouczająca i jednocześnie kończąca się upragnionym happy endem. Szczęśliwym zakończeniem, które zawsze dawało mi uśmiech. Po każdym wschodzie i zachodzie słońca moja twarz promieniała. Rano, z powodu oczekiwania na wyzwanie. Wieczorem, ze względu na to, że wszystko się udało. Już wtedy rzadko kiedy się smuciłem. I najczęściej wtedy smuciłem się bez większego powodu. Oczywiście, bardzo wielki wpływ na to mieli ludzie, którzy wówczas mnie otoczyli swoją przyjaźnią a nawet miłością. Poczułem, że jestem dla kogoś ważny. To było uczucie, którego niestety nie potrafiłem poczuć jeszcze na początku roku. Już wtedy śmiało i odważnie dążyłem przed siebie. Bez lęku o to, co się stanie później. Wiedziałem, że w każdej chwili będę mieć wsparcie najbliższych. Choćby nawet zwykła rozmowa, a jak bardzo mnie uszczęśliwiała. Szedłem dalej. Pogoda ciągle była wspaniała, jednakże wakacje dość szybko minęły. Może i minęły, ale przez wakacje odkryłem swoje prawdziwe "ja". Udało mi się wtedy zdjąć maskę, którą wcześniej miałem założoną przy każdym człowieku. Nie pozwalałem siebie otworzyć. Podczas wakacji stałem się po prostu sobą. Byłem niczym rozkwitający biały wilec. Odważnie podniosłem głowę i ruszyłem naprzód. Ku październikowi. Wtedy moja droga nie przypominała już letniego ogrodu pełnego kwiatów. Wtedy było jeszcze lepiej. Znalazłem się sam nie wiem gdzie. W każdym bądź razie, jest pięknie. Znalazłem się wręcz w raju. Rozejrzałem się wokoło i zobaczyłem intrygujący, tropikalny las pełen najbardziej cudnych roślin i magicznych stworzeń. Las był mały, ale idealny, by pomieścić w nim wszystkich, którzy są dla mnie ważni i którzy przez ten rok dali mi najwięcej radości i szczęścia. Moje oczy ujrzały ich twarze na tle całej gamy jaskrawych kolorów. Ich uśmiechnięte i serdeczne twarze. Dlaczego są dla mnie tacy ważni? Mam miliardy powodów. Pamiętam, że wszyscy wtedy złączyliśmy ręce we wspólnym kręgu, po czym wszyscy ruszyliśmy ku środkowi, żeby bardzo czule i ciepło się uścisnąć. Poczułem się wtedy naprawdę potrzebny i doceniony. Jednocześnie cieszę się, że przez swoje wcześniejsze przeżycia nie zatraciłem w sobie ludzkich uczuć i nie stałem się cyniczny wobec miłości. Teraz jestem już gotowy na każde wyzwanie, jakie życie mi postawi. Będę odważnie kroczył ku nowym przygodom i nie boję się nowych przeżyć, obojętnie jakich. Ponieważ wiem, że z wszystkiego wyciągnę naukę. A jeżeli stanie się coś złego, wiem, że będę mieć wsparcie u ludzi, którzy są mi obecnie naprawdę bliscy i również też chcę im dać to samo, jeżeli będą w potrzebie. Cały ja. Cieszę się ze wszystkich swoich osiągnięć i tego, co spotkało mnie przez cały rok dwutysięczny trzynasty. Jestem w raju, razem z nimi. Dzięki wam stałem się młodym, szczęśliwym człowiekiem. Dziękuję Wam.
Szczególnie dziękuję...
M, kogo bardzo kocham i bez którego obecnie nie wyobrażam sobie normalnego życia. Mam nadzieję, że spędzimy razem wspaniałe i beztroskie życie. Dziękuję Ci za całą Twoją empatię oraz za wszystkie spędzone razem chwile. I oczywiście za przyjęcie mnie w swoje ramiona pomimo moich wszystkich odchyłów i wad. Kocham Cię.
Swojej "rodzinie" za całą czułość, którą we mnie włożyliście. Za wszystkie dobre rady, które umocniły mnie jako człowieka. Za zrozumienie, którego nikt wcześniej mi nie okazał oraz za zaakceptowanie mnie takiego, jakim jestem. Bardzo chcę się wam odwdzięczyć i wiedzcie, że zawsze możecie na mnie liczyć. Jesteście naprawdę wspaniali.
Adriannie i Mateuszowi, jesteście chyba najpiękniejszą parą jaką znam. Dziękuję wam za wszystkie pobyty w Bielsku, Pszczynie, Katowicach. Cieszę się, że was poznałem, bo jesteście zaprzeczeniem tezy, że ludzi jest coraz więcej, a człowieka coraz mniej. I również dziękuję za zrozumienie moich dziwactw oraz trudnego charakteru. Jesteście wspaniałą parą i wiedzcie, że chętnie pojawię się na waszym ewentualnym ślubie. ^ ^
Liwii, Klaudii, Paulinie, Jagielle, Ewie, Rudej, Soni - za to, że pokazaliście mi, że teraz jest najlepszy czas na beztroską zabawę i powinienem korzystać z życia jak tylko mogę.
Inni użytkownicy: karolinabober199688gadugadu14nigdycimotylek123123unseememojopinskasowaniemarco79tymek201234567pizzaismylove
Inni zdjęcia: :) nacka89cwa:) nacka89cwaKońskie jabłka sypią się bluebird11Dom z kredek elmar:) dorcia2700Po zimnej Zośce wyjdą z domku. halinam202 quinzellDekret pati991I Feyenoord till i die! haelucynogenny;) pati991