Nie robię tego na pokaz. Broń Boże. Chcę tylko mieć gdzie zapisywać swoje codzienne myśli i wyniki.

W te wakacje ktoś zapytał się mnie czy mam wrogów. Odpowiedziałam od razu: Nie.
Dzisiaj odpowiedź wyglądała by zupełnie inaczej. Wrogów mam mnóstwo.
Waga.Jedzenie.Czekolada. I przede wszystkim Moje Ciało.
Jest zdecydowanie nie takie jakie być powinno. Ale skoro to ja mam nad nim kontrole. Nikt inny tylko JA. To czemu by go trochę nie ulepszyć? Czemu by nie chodzić kiedyś dumnie w stroju kąpielowym? Czemu by nie wyglądać jak Ashley. Chude nogi, płaski brzuch. Jest idealna.
Przyzwyczaiłam się już do tego odgłosu burczenia. Nawet polubiłam to uczucie kiedy jestem głodna. Ale przede wszystkim nauczyłam się nad nim panować. ;)

Różni ludzie okłamują mnie, że jestem chuda. Nie jestem! Spójrzcie ludzie na Ashley! To jest porównanie. Gruba ja i idealna Ashley.

Książka 'Przeklinam Cię ciało' dała dużo do zrozumienia. Ale to tylko książka. A to moje zycie i moje ciało. Robie z nim co zechce. Czyli? Chudne!Chudne!Chudne. Aż nie będę wyglądała jak Ashley.
To zdjęcie jest moim wsparciem. Tak będę wyglądać po tym wszystkim.

Dzisiejsze jedzenie? Kanapka.Jogurt.Ciastko.Banan. -Tyle zjadłam dziś.
Jutro będzie mniej. Obiecuje.

W odstawke wchodzi praktycznie wszystko oprócz chleba Wasa, jogurtu i jednego owocu.
Na śniadanko: 1chlebek Wasa
Na obiadek: jogurt
Kolacji brak.
A  w trakcie dnia można przegryźć jakieś jabłko czy coś


Będę idealna! Będę!
Do jutra.