Pierwszym problemem jaki chciałabym poruszyć to cięcie.
Według mnie to zadawanie sobie bólu fizycznego poprzez ból psychiczny. Jak to się mówi - krew uspokoja.
Jednak to nie jest do końca załatwianie problemów. Przez to możemy je jeszcze bardziej powiększyć. Co będzie, gdy ludzie zaczną się pytać, dlaczego w gorący dzień chodzimy w bluzie z długim rękawem? Co nam się stało w ręce lub nogi? I będziemy musieli ich nadzwyczajnie okłamać. Jak będziemy się czuli, okłamując własną rodzinę? A co, jeśli ktoś zobaczy rany?
Moim zdaniem jest to dążenie do śmierci. Chociaż sama to robiłam jest tylko jedno wytłumaczenie - przez problemy, których było coraz więcej. Było to jakieś 2-4 lata temu kiedy zaczęłam. Blizny zostaną na całe życie. Jak nie na skórze, to wspomnienia w sercu.
WIele osób także mówi, że się cięło, chociaż tak na prawdę nie widzieli nigdy żyletki na żywo. Jest to jakaś dziwna moda, kto wytrzyma więcej bólu. Niektórzy mają wszystko - rodzinę w całości, a w niej zero problemów z nałogami, chłopaka/dziewczynę, przyjaciół itd. a i tak to robią. Nie wiem czy chcą pokazać, że też cierpią? A może coś ich dręczy od środka? Nie umiem tego wytłumaczyć, ale nie należy oceniać patrząc z boku.
Wiele osób też ma tak, że na codzień wlepiają sobie sztuczny uśmiech na twarz, idą śmiało, niby wszystko jest okej. A co się dzieje w ich 4 ścianach? Tam może dziać się piekło. Niewielu z nas lubi słuchać problemów innych ludzi i według mnie to jest to, że nie mogą się wygadać nikomu. Czują się samotni, a problemy ich przygniatają. To bardzo boli.
Ciąg dalszy napiszę jutro ; )
Inni użytkownicy: velerkaaajaxx80nataliastarr99agusiakowalikzaburzonykamilveris19666lilialudwikxangelika98xgawlosekkobieslavvv
Inni zdjęcia: Słonik na szczęście otien... maxima24Złocieniec juliettka79... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... pils93Brią kurdupelpunk1477... maxima24