Nie wiem kiedy przestałam pisać. Wiele wytrzymałam bez tlenu.. nie oszukując, czasem zaczerpując powietrza.
Nie zobojętniałam. Nawet nauczyłam się uzewnętrzniać.. i trzymam się działania. Trzymam się powietrza, jak mówi mi pewna życzliwa duszyczka. Scaliłam w końcu wewnętrzny i zewnętrzny świat, oddycham. Stabilizują mnie migracje i poranki na balkonach. Historie ludzi i własny bałagan. Muzyka Kasi i duszne powietrze przed wiosennymi burzami. Jest dobrze, jest dobrze, dobrze jest.
Ostatni tydzień na tych śmieciach. Za siedem dni znów będę na walizkach. Życie na kocią łapę jest całkiem proste i całkiem dla mnie. Nie wiem, co mogłoby mnie teraz zatrzymać na dłużej.
Kwiaty wschodzą i zachodzą.
Poranki rozkwitają.
Zrobię trzy kroki w przód i odwrócę się: znów jestem we Lwowie. Chyba to miłość.
Inni użytkownicy: mamlizakjajamikicris012ewela1215pierdocamichuuuu332paihfaiphhueciakxemilyymkms
Inni zdjęcia: ;) virgo123490 mzmzmz;) virgo123;) virgo123;) virgo123Koński kibel bluebird1113.05.2025 bolimnieniebo13.05.2025 bolimnieniebo14.05.2025 bolimnieniebo16.05.2025 bolimnieniebo