Never Say Never .... 

Rano do Was pisałam a już jest wieczur. uhuu. Trochę się zasiedzieliśmy w tym sklepie.
A oto zdjęcia, które robił mi David jak wybierałąm mu koszulki i reszcie moich kochanych.
Zmęczyłam się ale jesteśmy opkupieni. Kasy mi jeszcze zostało więc wezmę dla sb i Katheriny
do Barcelony, bo DAvid to mam bogatą rodzinę.A więc zostały mi jeszcze 3000zł. Dzwonilismy do Barcy
i będzie można tam płacić złotówkami. Ale oczywiście jeszcze z testamentu mamy 32 tysiące, więc
mamy wziąść z 20000 zł. KAtherina grzebie imi po szafi i mnie pakuje. hah. Ale mam dobrze, później
będę musiała pomagać ja pakować. ojojo. I tak wogóle to Katherina mieszka z nami bo jej rodzice nie
żyją a nie ma rzadnego rodzeństwa. Mieszkała w domu dziecka i chodziła normalnie do szkoły dlatego
się przyjaźnimy. Poprosiłam rodzeństwo i ją zaadowptowali, i mieszka z nami.Dlatego dajemy jej troche
pieniędzy i takie tam. Opkupuje się zemną i wszystko razm. Pozyczamy sobie ciuchy, kosmetyki, buty.
DObra ide bo KAt już mie ciągnie do pakowania się. Ona jeszcze mnie nie skończyła. To będzie długa
noc do pakowania się. Ciekawe jak tam David. Musze chyba do niego zadzwonić. Bayy..