Ten moment kiedy obiektywnie patrząc jesteś szczęśliwą 20-latką. W domu w miarę spokojnie, jesteś na wymarzonych studiach gwarantujących dochodową pracę, masz chłopaka, przyjaciół, po trudach zdobyłaś prawo jazdy... Żyć nie umierać... Ale czy napewno? W głowie masz wewnętrzną walkę. A co jakby wszysto rzucić? Studia? Po co Ci tyle stresu? I tak pracy nie dostaniesz. Prawko? I tak nie masz auta. Bliscy? I tak twoim życiem rządzi ten okropnyelement twojegoo "ja" zwany lękiem społecnym. Przecież utrzymywanie konaktów kosztuja... A pomyśl ile stresu ci to funduje... Po co Ci to wszystko? Czy nie byłabyś szczęśliwsza bez tego? nie! Takie myślenie to pułapka. Jak łatwo pogrążyć się w beznadziei. Jak łatwo ulec chorobie. Kto powiedział, że tylko fizyczne objawy potrzebują rehabilitacji? Ten moment, kiedy dwie części Twojej osobowości pragną dwóch odrębnych rzeczy. Jedna towarzystwa, miłości a druga tego, żeby wszyscy dali jej święty spokój i mogła pogrążyć się w swoich samotnych, depresyjnych odmętach. Jedno jest pewne... Trzeba walczyć o swoje szczęście...
Inni użytkownicy: wetmimiwetmimi666kolorowanki12sexualharassmentpandaankaaa12367itzmctoastmadziakk1993marlenczix33jaworznianin33bagsiofkurw
Inni zdjęcia: Hejooo patusiax395Kopciuszek jerklufoto1467 akcentovaJa pati991Podniebna gastronomia elmar;( najprawdopodobniejnieNad morzem pati991Kolonia Sady bluebird11izi toujourspur:) dorcia2700