photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 LUTEGO 2011

wstyd

 

no przyznaje, wstyd mi, nic tu nie dodawałam od bardzo dawna... moze dlatego, że nie miałam czasu ? albo potrzeby. Zdjęcie stare, zresztą jest data, wygrzebane z komputera przypadkowo, ale z wielkim sentymentem i miłymi wspomnieniami.

wracając do potrzeb. mam cholerną potrzebę wygadania się. próbowałam już z kilkoma ludźmi, ale nie dam rady im powiedzieć wszystkiego, z resztą mam wrażenie, że podchodzą do tego żartobliwie i lekceważąco, podczas gdy to naprawdę dzieje się w mojej głowie, i sercu - przedewszystkim tam...

okropnie się czuję. bo sama zresztą nie wiem co czuję. mam problemy z określeniem uczuć... i problemy z podjęciem odpowiedniej decyzji. dręczy mnie to cały czas. nawet zwykłe oglądanie demotywatorów mnie irytuje, bo co drugi wrzucony demot dotyczy nieszczęśliwej miłości... a ja przecież nie kocham go. chyba.

zresztą chuj by wszystko strzelił - sama jestem głupia. mam chłopaka, który mnie kocha, szanuje, nie widzi świata poza mną - od ponad dwóch lat jestem dla niego numerem jeden... a tu mi się jakiś miłostek żałosnych zachciewa... brzydzę się sobą, bo przecież wiem, że nie można robić tak komuś koło tyłka. zresztą gryzie mnie strasznie sumienie, za każdy razem, gdy pomyślę o tym innym, a przecież myślę o nim już tydzień, praktycznie bez przerwy.

to nie może być miłość, bo czy można kochać dwie osoby naraz? czy można kochać kogoś z kim rozmawia się raz na pół roku, jak jest dobrze? czy można kochać kogoś kto uważa Cię tylko za dobrą koleżankę do bajerowania?

z drugiej strony wiem, że mu się podobam. wiem to, czuję to. nie raz dawał mi to do zrozumienia. ale skoro tak, to czemu sie nie stara? no tak. nie stara sie, bo jesteś zajęta, kretynko.

czasami wydaje mi się, że chcę go tylko potraktować jak zwykłą odskocznie od zwykłego, nudnego życia. tylko zabawić się z nim na krótki czas, a potem zostawić. chciałabym zasmakować jego ust, poznać zapach ciała, siłę uścisku... tylko tyle... chciałabym też zbudować z nim silniejszą wieź, coś ponad to, co jest teraz.

a co jest ? przyjaźń ? niby się przyjaźnimy, ale jedna rozmowa na pół roku? dla mnie to jednak trochę za mało. tak, lepiej brzmi stwierdzenie, że jesteśmy tylko kolegami. tylko co to za koleżeństwo, kiedy ja mam ochotę na coś więcej?

 

i w tym momencie, podczas rozmyślań, odzywa się w moim głosie inny głosik, mówiący, że mam za dużo w dupie, żebym się otrząsnęła, bo tylko skrzywdzę ludzi. Co by powiedział mój M. jakby to wszystko przeczytał ? Jakby się poczuł ? Wstrząśnięty, zdruzgotany, zrozpaczony ? Co by się dowiedział, że jego Kochanie nie jest pewne swoich uczuć ? Planujemy ślub, planujemy dzieci, planujemy wybudować wspólny dom na obrzeżach Miami albo Kaliforni, planujemy skończyć razem studia... coraz częściej sądzę, że na samym planowaniu się skończy... mam coraz więcej wątpliwości w ten związek, w to uczucie, w siebie...

w to, że potrafię kochać. bo chyba właśnie nie potrafię. jestem zimną, wyrachowaną dziewczyną, która myśli tylko o sobie - o korzyściach, zachciankach, pragnieniach... szukam tylko swojego szczęścia i zadowolenia, nie zważając na uczucia innych. jestem zwykłą szmatą, i coraz częsciej myślę o sobie w tych kategoriach.

aż płakać się chcę. mnie, która nie uroniła łezki od roku. mnie, która nie ryczy z byle powodu. mnie, która nie zapłakała w momencie, gdy złamała nogę, choć ból by nie do zniesienia. płakać mi się chce, bo jestem samolubna... znowu chodzi tylko o mnie.

ale jest mi źle. bardzo źle. bo okłamuje ludzi. mam zajebistego moralnego kaca. jedyne rozwiązanie to chyba wziąc nóż i podciąć sobie gardło. chciałabym, żeby to się skończyło...

 

 

do cholery, co mnie podkusiło, żeby napisać. NO KURWA. nie wybaczę sobie tego do końca życia. PIERDOLIĆ miłość i inne bzdety, kurwa. idę do zakonu, to się skończy, rozsterki na temat facetów. dobranoc, do widzenia. idę się wyryczeć, ale tak zajebiście, żeby to się już nie powtórzyło. muszę się w końcu ogarnąć i na coś zdecydować.

 

 

nara.

 

 

Info

Użytkownik fuckoutoftheway
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.