Ech, coś mnie naszło na notkę.
Ponad 4 miesiące bez notki, no way, myślałam, że już tu nie napiszę, ale dzisiaj mam chwilę czasu, wieczór rozmyślań, zastanawiania się nad sensem życia, sratatata, blabla.
Co najważniejszego na dzień dzisiejszy? Sama nie wiem...
1) Moje studia to jakiś żart, póki co. Może jak wybierzemy specjalizacje, to coś zaczniemy robić, bo czuję, że głupieję... Z jednej strony dowiaduje się wielu rzeczy, nowych sposobów myślenia, rzeczy nad którymi nie zastanawiałam się nigdy, ale z drugiej strony nie robię nic, tylko słucham, zastanawiam się, tylko że nie muszę wkładać w swoją edukację jakiegolwiek wysiłku. Jak szybko się nie zmotywuje, nie zacznę czytać dodatkowych książek, robić czegokolwiek, to kiepsko to widzę.
Nie wiem czy nie robię się coraz głupsza, tak czuję. Czasem tęsknię za liceum, za czasami kiedy były podręczniki, książki, zeszyty, notatki... Kiedy przed kartkówką, sprawdzianem siedziałam i się uczyłam, bo miałam motywację, że po coś to jest, miałam satysfakcję jak dostawałam fajną ocenę, wiedziałam, że umiem się nauczyć, jak chce. Teraz niczego nie muszę robić. Dziwnie się czuję, jak moi znajomi mówią o sprawdzianach, wejściowkac, kartkówkach, punktach. Hehehehe, dobre sobie!
Ludzie ok, aczkolwiek większych więzi jeszcze nie zawarłam a szkoda, bo myślałam, że znajdę fajną ekipę do podróży, robienia czegoś. Wobec tego robię bojkot Uwr, zapisuje się na Studencki Klub Turystyczny PWr, szukam jeszcze jakichś nowych fajnych inicjatyw, bo chcę coś robić, nie siedzieć w miejscu.
2) Od lipca miałam stałą pracę, którą tydzień rzuciłam i trochę mi smutno. Nigdzie nie było takiej atmosfery jak tam, ludzie, relacje, rozmowy! Bożetęsknię. Znów zrobiłam bojkot, no bo ile można znosić to, że internet nie działa przez dwie godziny i siedzimy wszyscy za darmo, jak jacyś niewolnicy? Nie wiem ile można dawać się wykorzystywać? Tęsknię za atmosferą, ale chyba cenię swój czas i dość czegoś takiego.
Mimo wszystko, najlepsza praca ever, z chęcia zrobiłabym jeszcze jakąś ankietę, ale nie chce mi się wspominać już, bo łzy napływają mi do oczu. Ach, ja sentymentalne dziecko...
Jakiś corrid8, atol6, jakieś 'ale ma pani seksowny głos, błagam, musi mi pani dać swój nr', wszystkie głupie teksty, przypały, odsłuchy z warszawy, fajka na dworze, kochany pan dozorca. Jak pomyślę, że już tam nie wrócę, to serio mam teraz łzy w oczkach.
Dobra, sama chciałam, trzeba podejmować konsekwentne decyzje, mam nadzieję że ta taka była.
Szukam nowej pracy, ale chwilowo nie mam czasu, naprawdę. Każdego dnia coś... Muszę zadbać o zdrowie, lekarz, muszę zadbać o cały świat - Szlachetna Paczka. Odwiedzanie rodzin, marsz, opisy rodzin, dużo czasu an to schodzi. Będę czuć satysfakcję kiedy moje rodziny otrzymają faktyczną pomoc na parę dni przed świętami, kiedy będę mogła zanieść im te paczki, zobaczę radość, może łzy w ich oczach.
Tak, będę szczesliwa. Nie chcę żyć sama dla siebie. Wiem, że jestem złym człowiekiem, nic nie umiem, coraz bardziej nienawidzę siebie i chciałabym nie istnieć, ale jeżeli już jestem, to chcę coś robić dla innych, chcę pomóc, jeśli mam jak...
Nie wiem czy to jakoś forma zadoścuczynienia, zapomnienia jak strasznym człowiekiem sama jestem. Chyba aż takiej nienawiści nie odczuwałam do siebie nigdy, w wakacje chyba jeszcze tak nie było.
Jest coraz gorzej, tak naprawdę nie widzę sensu w niczym, nie jestem dobra w niczym, mam cholerny weltschmerz.
3) Życie jest przewrotne, tak jest, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo, że będę z Kamilem. A mówią, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi... To jakaś totalna abstrakcja, nie wiem jak to się stało, ale się stało i żadne z nas na pewno tego nie planowało i nie było łatwo i wciąż nie jest, ale może kiedyś w końcu będzie.
Ja tak bardzo nienawidzę teraz siebie, że trudno mi zaangażować się uczuciowo w relację z kimkolwiek, bo uważam, że i tak wszystko będzie źle, bo ja jestem zła. Jednocześnie widzę też wady innych osób, przyjaciół, chłopaka, ale w ostatecznym rozrachunku wszelkie niepowodzenia zrzucam się na siebie, cóż.
No nic, ogólnie mam nadzieję, że się nam ułoży. Wiem, że mu zalezy, nie mogę powiedzieć, że nie, przecież zniósł już tyle a ja naprawdę jestem rozchwiana emocjonalnie i zdolna do wielu rzeczy...
Nawet jak myśląc w głowie 'czy naprawdę mi zalezy?' nie jestem w stanie znaleźć odpowiedzi, bo czuję się coraz bardziej wypruta z uczuć, to różne sytuacje a szczególnie ostatnia pokazują mi, że tak, zależy mi.
Tylko, że postrzegam to wszystko juz teraz zupełnie inaczej, niż nawet rok temu, wiele w głowie mi się zmieniło, pod pewnymi względami na pewno dojrzałam.
4) Sama niszczę siebie i myślę, że koniec z tym. Uciekam przed jakąkolwiek pomocą, ale muszę w końcu ją przyjąć. Nie można ciąge pomagac innym, ja też jej potrzebuję i unikając współczucia, ludzi którzy będą obok mnie w pewnych sytuacjach, tak naprawdę rozpaczliwie wołam o zrozumienie, którego nie widzę z żadnej strony i rozumiem to, nie da się tego zrozumieć, kiedy nie jest się mną.
Wiem tylko, że dziękuję mojej mamie, że stara się mi teraz pomóc, że ona już też wie, że nie ma innego wyjścia, bo to co się teraz dzieje ze mną, ciałem, duszą to coś niewyobrażalnego.
Obiecuję, jak wyjdę z tego gówna, z tego, że jedna choroba napędza drugą, to postaram się być dobrym człowiekiem, szanować sama siebie, innych ludzi też.
Jest ciężko, nie mam siły walczyć, wstawać każdego dnia z łóżka, obiecywać sobie, że bedzie lepiej, ze jestem silna, że umiem zapanować nad swoim życiem, nad tym co robię, ale każdego dnia przekonuje się, że nie umiem.
I znów upadam, i znów gaszę swiatło, wyłączam telewizor, komputer, zamykam sie w pokoju, izoluję od ludzi, których kocham i płaczę
I znów wybiegam na ulicę, wylączam telefon, łażę 4godziny po całym mieście, dochodzę na lotnisko, nielotnisko, brochów nie brochów, bielany, whatever. Wszystko byle nie myśleć...
Poradzę sobie, muszę.
5) Kocham moich przyjaciół... Jednak stare znajomości, to to co jest najważniejsze, liceum się do tego nie umywa. Wciąż kocham Pawła, kocham Olę. Tęsknię za Pawłem, ostatnio of course łzy w oczach jak zadzwoniił, nie mogę się doczekać aż przyjedzie. Szkoda tylko, że to już zawsze będzie przyjaźń na odległość, że on tu nigdy nie wróci i nigdy nie będziemy mogli mieć takiej relacji jak kiedyś...
No ale jednak przekonuję się, że żadne nieporozumienia, kłótnie nie mogą zniszczyć przyjaźni, które trwają od lat.
Kocham Karolinę, zawsze będę ją kochać, choćby nie wiem co się działo. Kto potrafiłby przekreślić 13 lat?
Kocham Klaudię, nasza bliskość jest teraz aż przerażająca, ale nie wyobrażam sobie bez niej życia. I mimo przeszłości, mimo różnych spraw, mimo jej głupoty, tego jak bardzo potrafi być niemądra, to jest, po prostu jest i mam nadzieję, że zawsze będzie.
No i tęskniłam za Michałem, po prostu i cieszę się, że po prostu relacja trwa, tyle lat, wspomnień, wszystkiego.
No i tak to sobie żyje, nicnierobiąca studentka. Nie jest źle, tylko szczęścia jednak brak.
Inni użytkownicy: kd87eweorsmaciej11301992brooklyn10laura12122dziubdziakolinatorexahmedivilnes1gabigabispeed
Inni zdjęcia: ... pils93:) dorcia2700Parking Lotniczy bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Architektura miejska aceg