Zycie niczym niewypal zmienia sie z broni w bezwartosciowy ladunek.umysl i cialo pokryte bliznami i swierzymi ranami ktore pala jak ogien zadane niczym blyszczacy skrawek papieru o grubosci mikrometra.czy to dzien czy to noc w oczach blask swiatla sie odbija.w glowie huczy niczym na ramionach aniol i diabel stali sie najlepszymi doradcami w podjeciu zyciowej decyzji (a'nie rob wszystko sie naprawi ulozy bedzie jak dawniej szczescie i milosc ta sama)(d'zrob to zapomniesz o cierpieniu bolu torturach kazdego dnia)wszystko sie zmienia jak w kalejdoskopie po czasie wraca do tych samych ksztaltow.pozna noca chodzenie po lesie wizje i mysli jak mam postapic co mam zrobic czy sie uda czy ja przegram czy zwycieze droge o ktora i milosc walcze codziennie czy przepadnie czas i staranie ktore oddalem i oddawac dalej chcialem przez reszte zycia czy tu pauza czy tu kropka.przez mysli i wspomnienia.spac nie mozna! wiec landrynki nasenne by przez chwile uciec w swiat snu i fantazji gdzie mozna byc kim sie chce gdzie zycie i swiat sa poukladane tak jak go zaprojektujesz.boli serce jak by atak moze to ( zespol takotsubo) co jest dalej w glowie bebni po raz kolejny co mam zrobic wziasc tiktaki kolorowe czy sie zmieni i ulozy,czy odzyskam zycie stare wktorym na lepsze sie zmienialem. zlotej wody nie potrzeboje wcale bez niej lepiej lecz gdy smutny slowami i czynami torturujesz to i przyjdzie ze sproboje.zycie leci ja starzeje ja sie staram ja zmadrzeje ja probuje juz zmieniony juz bez bledow popelnionych czy me zycie w twoich dloniach niczym gra sie zatrzyma czy do konca wspolnie je przejdziemy.a czas leci czas sie konczy. swiatlo zapalisz czy wylaczysz.takie zycie me obecne na uwiezi moje serce moja dusza i moj umysl bd czekal az niewrocisz .nie za dlugo przez moj umysly ktory kruszysz wkoncu padne na kolana lub usne bez wstawania.czy ta szansa sie nalezy ja w to wierze udowodnie i ty uwierzysz