photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 MARCA 2014

pękło jej serce.

Widzisz jak umiera coś co miało dla Ciebie największe znaczenie. Było ważniejsze niż ten pierdolony tlen, którym oddychasz. Nawet teraz, w tym momencie. Zaciągasz się bezsensownie a następnie wypuszczasz to ze swoich płuc. Tej czynności towarzyszy bicie serca. Powiedz mi teraz, dlaczego tlen zamieniamy na blanty a serca biją z wielkim bólem, bo do końca już skamieniały? Niegdyś organ potrzebny do życia, a dzisiaj.. dzisiaj czekasz tylko, by ta ciężka skorupa, która je otoczyła już spadła, albo rozerwała Cię w końcu od środka. Powiedz mi, jaki jest sens tego wszystkiego. Łzy, dlaczego zalewają nasze policzki. Dlaczego nie możemy się uśmiechać? Bo cierpimy..? Czy cierpienie jest wystarczającą nauczką za popełnione błędy? Czym jest dokładnie te cierpienie? Proszę powiedz mi.

 

Znowu się gubię, tęsknie za Twoim zawstydzonym głosem. "kocham Cię... a Ty mnie kochasz...?" i mój brak głosu, nie potrafiłam wydusić z siebie nic do zwykłej słuchawki. To były prawdziwe łzy szczęścia. Zawsze przy mnie byłeś. Byłeś wszystkim. Proszę wróć. Wraz z Twoim odejściem, Twoje serduszko we mnie zaczęło zarastać rdzą. Wróć, wybierzmy nowe kolory ścian i zróbmy w serduszku porządek. Nie widzisz jak powoli rdza je wyżera? Załóżmy, że ta rdza to wszystkie wylane łzy, cału ból, autoagresja, krzyki, uderzenia w ścianę. Dziwi mnie, że to serce jeszcze istnieje. A może tak mi się wydaje i już nigdy więcej nie pokocham nikogo tak mocno jak Ciebie? n i k o g o... Czy to oznacza,że pisane jest mi życie w samotności, w bólu, cierpieniu, płaczu? Nie chcę tak żyć. Chcę żyć z Tobą. W sumie, zawsze będziesz przy mnie, bo jesteś częścią mnie. Chyba już nie potrafię paść na kolana, tak jak wtedy gdy byłam z Tobą i czekać aż przybiegniesz i pomożesz. Robaczku, czy ja umieram? Boję się, boję się, że gdy znowu upadnę, nie przybiegniesz i będzie już za późno. Zostanie po mnie niemy krzyk i rozlane uczucia wraz z krwią, która zniknie z pierwszym deszczem. Podczas gdy Ty będziesz tańczyć z nią szczęśliwy, podziwiać jej rozpromienioną twarz. Złapiesz ją za rękę i pocałujesz jak w najromantyczniejszych filmach... Boję się śmierci - mimo iż tak mocno jej pragnę. Chciałabym zniknąć, na moment. Moment, który będzie trwał wieczność. Wolę umrzeć dzisiaj niż żyć bez Ciebie. Gdybym miała minimalną pewność, że któregoś dnia wrócisz. Może los kiedyś zrekompensuje mi to uczucie przecinanej skóry. Rozsądniej jest uciekać w stronę zła i narkotyków czy zostać rozjechanym przez pędzący samochód gdy upadasz na kolana z bezsilności? Dlaczego życie to jebana monotonia prowadząca do śmierci, dlaczego?