Więcej moich wpisów na:

www.effy.blog.onet.pl

Zupy jadła mało  a za to wypiła duszkiem szklankę zimnej wody i zagryzła kromką chleba, zupy unikała, rozwodniona papka, ciepła i zbyt łatwa, musiała zapewne szkodzić jej na typ i prawdopodobnie chciała być jak najdłużej głodna, przynajmniej do mięsa, gdyż dziewczyna nowoczesna głodna jest wyższej klasy niż dziewczyna nowoczesna syta.
[Gombrowicz - Ferdydurke]

Na lekcjach polskiego zajmujemy się pakowaniem Gombrowicza w schematy. Cóż za wspaniała ironia. Śmiałby się nam w twarz, nabijając się z naszego upupienia.

*

A. przyszła dzisiaj do szkoły w długim swetrze i kolorowych getrach, a jej nogi miały grubość moich ramion. Pomijam fakt tego, jak wyglądałabym ja, gdybym nie ubrała spodni. Dlaczego w mojej głowie, zamiast myśli, jak można doprowadzić się do takiego stanu, pojawiło się coś w rodzaju zachwytu?

Nawiązując do poprzedniej notki - czy naprawdę możemy powiedzieć, że silny jest ktoś, kto nie radzi sobie bez cotygodniowych wizyt u psychiatry, a codzienne śniadanie, kiszonego ogórka ze szklanką czarnej kawy, zagryza psychotropami?
I czy można mówić o sile osoby, która została wychowana w poszanowaniu do własnego ciała i jedzenia, ma wpojone dobre nawyki i jedzenie stanowi mało znaczący aspekt jej życia?

*

Zaraz zmykam do sklepu kupić sobie gumy do żucia i grejpfruty na kolację.

Zaczynam od nowa liczyć kalorie. Choć to trochę głupie, ja czuję się pewniej. Wiem, kiedy zjadłam mniej i kiedy powinnam pozwolić sobie na więcej. To ma również taką zaletę, że cały czas mam świadomość, że jeśli zjem coś nadprogramowego, to do końca będzie widnieć na tym blogu...

Bilans dnia:
jajecznica na mleku      120 kcal
dwie mandarynki          100 kcal
kawa                            60 kcal
kotlet z jajka (wtf?)       250 kcal (?)
oscypek                      250 kcal
kurczak                       120 kcal
groszek                       150 kcal
                                  ________
razem:                        1050 kcal