photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 10 STYCZNIA 2014
44
Dodano: 10 STYCZNIA 2014

#3.

Dlaczego nawet Ty mnie opuściłaś? 

Już dawno wiedziałam, że w końcu nadejdzie taki moment. Przeczuwałam to, odkąd z Rafałem sytuacja się uspokoiła, odkąd było dobrze, odkąd było lepiej niż kiedykolwiek w historii naszej przyjaźni, i odkąd właśnie w momencie, kiedy ja tak myślałam, Ty powiedziałaś, że wcale nie jest tak super. Że to tylko chwila. 

Nie sądziłam, że uwierzę w te słowa. Ale uwierzyłam. 

I co? Jeszcze nieco ponad tydzień temu spędzaliśmy razem sylwestra.

Chyba nigdy nie zapomniałam Ci tego, jak bardzo uderzyła mnie cała ta sprawa z R. Wytłumaczyłam Ci kiedykolwiek, że wcale nie chodziło o niego? Nawet nie chodziło o mnie. Chodziło o Ciebie. Tak, właśnie o Ciebie. Myślałam, że jesteśmy takimi wiesz, przyjaciółkami, wręcz siostrami na dobre i złe. Ale wtedy poczułam się przez Ciebie zdradzona. 

Zdradę zapomnieć jest najtrudniej. 

Nie mam problemów z wybaczaniem. Wybaczam zawsze. Nie chcę jednak zapominać. Ból nas jednoczy, blizny uczą nas milczeć. Nas ból najwyraźniej podzielił. To tak wszystko okropnie gniło od środka, a my, jedynie powierzchownie, z wierzchu łatałyśmy to jakimiś lichymi nićmi. 

To po prostu musiało się tak skończyć. 

 

 

Nie widzę przed sobą przyszłości. 

Czuję się tak, jakbym zbliżała się do krawędzi. Jakby każdy dzień, miesiąc, każdy czyn tylko przybliżał mnie do przepaści. Cały czas czekam na jakieś niezwykłe wydarzenie na coś, co sprawi, że w końcu będę szczęśliwa, że zmieni się coś. A coraz bardziej dociera do mnie, że nie na końcu drogi nie ma niczego takiego. Że tam nie ma sensu, nie ma czegoś, co sprawi, że moja egzystencja i mój ból nabiorą znaczenia. Że tam po prostu jest przepaść, a każde wydarzenie w życiu, każdy człowiek, który pojawia się, by za chwilę zniknąć, tylko sprawia, że gdy już zbliży się czas upadku z ów krawędzi, to spadnę po prostu z jeszcze większym hukiem. 

Jak ja się w ogóle znajdę nad tą przepaścią? Doczołgam się do niej? Może w porywach szczęścia, lekka jak piórko, dopłynę z dziękiem, a potem łupnę się na łeb na szyję, zatracając wszystko, będąc już całkowicie nikim? 

Nieważne, jak. Ale właśnie w taki sposób teraz widzę tę swoją przyszłość. I nieważne, że może nawet mam jakieś plany, marzenia. Może nawet mam nadzieję. 

Ale kiedy tylko zostanę sama, sama i zacznę się zastanawiać, a kolejna osoba mnie olała, kolejna sprawa się posypała, wtedy znów widzę, oczami wyobraźni, oczami wewnętrznego przekonania, właśnie tę przepaść, właśnie taką przyszłość. 

 

Pewnie tym razem ja popełniłam zdradę. 

Ufam Bogu, wierzę w Niego i mam swoiste przekonanie, że On kocha mnie. Jednak dziś, pomyślałam... Co On myśli, widząc, jak ja cierpię? Jak inni cierpią? Czy cierpi widząc cierpienie człowieka? 

Ja mogę cierpieć. Mogę zostać całkiem sama. Chyba nawet już zostałam. Ale chciałabym widzieć, że jest tego jakiś sens. Nie chcę widzieć już przepaści przed sobą. Nie chcę widzieć tragicznego zakończenia tragicznej historii, a zamiast tego, światełko na końcu tunelu. 

 

 

 

 

 

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika czlowiekpotrzebujeciepla.