photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 25 LUTEGO 2012
100
Dodano: 25 LUTEGO 2012

No to zaczynamy..

To mój pierwszy wpis. Dziś nie będę przynudzać, zamiast tego dodam fragment opowiaadania, pisane dzisiaj, może doczeka się kontynuacji..

 

Tytuł roboczy: Brak.

 

Otworzyła oczy. W jej umyśle nadal szalały rozmigotane obrazy.  Wciąż słyszała nuty dawno zapomnianej piosenki, która niespodziewanie wyłoniła się z nieznanych odmętów jej pamięci.  Na jej tle z nagłą mocą usłyszała cichy szept nieznajomego: Będziesz następna.. Musisz się przygotować.  Przyjdą, gdy trzeci miesiąc będzie się chylił ku zachodowi, a Ty stracisz całą nadzieję. Zamrugała kilkakrotnie, potrzebowała dłuższej chwili, by sobie uświadomić,  że to, co przed chwilą przeżyła, było tylko snem. Bardzo realnym snem&  Mogłaby przysiąc, że już kiedyś spotkała mężczyznę,  siedzącego przy barze w obskurnym hotelu.  Siedział do niej bokiem, nie widziała jego twarzy, ale ten zegarek.. Wprawnym okiem oceniła, że to zaledwie nieudolna podróbka Rollexa,  kupiona pewnie jeszcze za czasów jarmarku Europa. Nic nadzwyczajnego,  tysiące Polaków pewnie miało podobny. No właśnie, Polaków..  Roll .. takie imię nadała nieznajomemu, nie lubiła myśleć o ludziach bez twarzy ,a  tym bardziej bez imienia, nawet jeśli były to tylko senne imaginacje. A więc Roll nie wyglądał na Polaka. Miał urodę południowca,  przemawiał z wyraźnym włoskim akcentem. W sumie wyglądał jak typowy sycylijski mafiozo z amerykańskiego filmu. Dobrze skrojony garnitur, prawdopodobnie od Armaniego  i nonszalancko założony kapelusz..brakowało tylko cygara, ale to tłumaczył niedawno wprowadzony  zakaz palenia w miejscach publicznych. Zapomniane przez Boga miejsca jak ten bar, do którego po zmroku nie zapuszczał się nikt rozsądny, straciły przez to nieodwracalnie swój klimat.  Wiecznie zadymione pomieszczenie, w którym to papieros i cygaro, a nie muzyka łagodziły obyczaje.. Widok  dwóch rosłych mężczyzn siedzących pod oknem, próbujących niepostrzeżenie zapalić wzbudził w niej lekki sentyment za dawno minionymi szkolnymi latami. Była zadowolona, że już dawno rzuciła ten przeklęty nałóg. Dorośli faceci zachowujący się jak uczniowie próbujący ukryć się przed nauczycielem - to wyglądało co najmniej karykaturalnie. Jednak i tym razem poczciwy belfer był górą. Drobny, nieporadny staruszek  wyraźnie utykający na lewą nogę wyszedł zza baru i podszedł do gości. Zaczął coś szeptem tłumaczyć. Dało się słyszeć słowa: ustawa, nalot, policja, mandat. Na koniec  staruszek dodał lekko podniesionym tonem: Nie mogę się na to zgodzić, rozumieją panowie... Panowie nagle wstali, sprawiając,  że staruszek jakby jeszcze bardziej skurczył się w sobie. Bez żadnych skrupułów sięgnęli za poły marynarki, wprawiając  staruszka w stan bliski palpitacji serca. Jego wzrok wyrażał bezgłośne błaganie: Litości! Ja tu tylko pracuję...  Wyższy z nich spojrzał na staruszka i wybuchnął salwą gangsterskiego śmiechu.

-Wystarczy,  Pablito.  Staruszek pracuje tyle lat w interesie, szkoda by było gdyby zszedł na zawał. Przecież nie kropniesz go cygarem i srebrną zapalniczką.

Nerwowa atmosfera panująca przed chwilą w barze momentalnie przerodziła się w powszechną wesołość. Pablito spojrzał poirytowany na swego towarzysza, wyraźnie rozczarowany końcem zabawy.  

 MTBC...

 

Wiem, wiem, powinnam skończyć w pełnym napięcia momencie, gdy jeszcze nie wiedzieliście, czy Pablito kropnie staruszka, ale co tam..