Z tysiąca przyczyn staje się choć w połowie anonimowa, w zasadzie staje się na powrót sobą. Dziewczyną, która uśmiecha się wciaż do siebie, czyta książki i pomimo, iż uwielbia najby* i żyje dosłownie, wieczorami spędza godziny na wyobrażaniu sobie własnego świata. W zasadzie nie mieszkam w 'Lipach', jedyne co się zgadza to mój wiek - 16 lat. Staje się fikcyjną postacią, aby móc odzyskać samą siebie. Pamiętnik internetowy to jednak coś innego, niż tradycyjny, w zeszycie, który jednak też prowadzę.
W moim życiu przez ostatnie kilka miesięcy przewijało się sporo ludzi, sporo mężczyzn, chłopców, jakkolwiek to nazwiesz - było ich kilku. Patrząc na to teraz - wywrócili moje życie do góry nogami - każdy na swój sposób, zmienił coś we mnie. Z dziewczynki wierzącej, że nadejdzie kiedyś piękny, słoneczny i jak najbardziej wyczekiwany dzień w którym zjawi się nieziemsko bliski mi chłopiec, z którym będe chciała spędzić reszte życia, zmieniłam się w dziewczynę, która żyje każdym dniem, nie czeka na przyszłość, która nadejdzie niewiadomo kiedy. Może dalej rozpamiętuje przeszłość, wspominam, ale do każdego z tych wspomnień się uśmiecham, ciesząc się, że miałam okazję coś takiego przeżyć.
Nie znaczy to jednak, że kilka miesięcy temu, byłam zakompleksioną, nie wynurzającą nosa z domu dziewczynką. Nie, to nie tak - wręcz przeciwnie, tryskałam energią, kochałam spotkania z przyjaciółmi, lecz podświadomie czekałam na jakiś magiczny dzień który przepełni wszystko jeszcze jednym uczuciem. Uczucie to już znam, zrozumiłam, że nie zawsze jest ono tak długotrwałe jak by się chciało, co nie znaczy, że można tego nazwać miłością. Prawdziwa miłość niekoniecznie musi trwać do końca życia. Los stwarza rózne sytuacje i przeszkody, niezależnie od nas. Czasami darzyć kogoś miłością znaczy po prostu pozwolić mu odejść, bo miłość szczęśliwa wcale nie znaczy odwzajemniona, czasami to my postanawiamy się rozejść, dla dobra tego uczucia. Aby nigdy nie przerodziło się w nienawiść, bo to najgorsza rzecz do jakiej możemy doprowadzić.
Wracając do chłopców - w zasadzie każdego z nich dażyłam jakimś uczuciem. Niektórzy, choć nowo poznani, stawali się obecną częścią mojego życia, z niektórymi już pewnie nigdy nie zamienie słowa. To nie ważne, ważne jest to, że zrobili dla mnie więcej niż niejedna osoba która towarzyszy mi od dłuższego czasu. Nie mam pojęcia, czy którykolwiek z nich wie, ile dla mnie zrobił. Nie wiem czy robili to celowo - sprawili, że pomimo tego, że nasze drogi się rozeszły, czasami w ciągu jednego wieczoru - cieszę się ich uśmiechem który nadal pamiętam.
Żadnego z tych chłopców teraz przy mnie nie ma, jednak jeden z nich sprawił, że mi go brakuje w sensie fizycznym. Tylko jeden, stworzył coś na zasadzie więzi, którą do niego czuje. Być może, nie zmienił jeszcze mojego życia na tyle, abym mogła go pokochać w ten sposób, aby pozwolić mu odejść, nie zostawił tak trwałego śladu, abym po odejściu mogła go pamiętać zawsze. Aby jego uśmiech, którego już nie mam kojarzył mi się z moim szczęściem.
Zniszczył całą moją konstrukcje wolności, jednorazwości i teorii, że żaden z nich nie sprawi, abym bez niego nie potrafiła się pozbierać, że pomimo tego, że każdego z nich kocham, nie potrafią stać się moim o2.
Inni użytkownicy: zaburzonykamilveris19666lilialudwikxangelika98xgawlosekkobieslavvvkstrausszaakmaurice2016grzegormajlicycus
Inni zdjęcia: :) dorcia2700tam na górze elmar;) virgo123Wystarczy tydzień i jak zielono bluebird11Futerko przewietrzone judgaf... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24