Laguz 

MAŁA UWAGA...kiedyś photoblog był sprawniejszy, a dziś dodanie zdjęcia wiąrze się z frustracją, bo w ogóle go nie wykrywa. Ja zdjęcie wybieram, a tutaj jakbym nic nie zrobiła, zero reakcji. Głupota...

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem dość niecierpliwa i potrafię szybko się zrazić porzucając jakiś cel. To oczywisty błąd początkującego. Wytrwałość w leczeniu, ale i diecie (nie lubię tego słowa) jest niezbędna do osiągnięcia sukcesu. Mamy więc problem lecz jak go rozwiązać? Im prościej tym lepiej i skuteczniej! Dążąc do celu często za bardzo skupiamy się na drodze do przebycia, zupełnie ignorując to przez co już udało nam się przejść. Pokażę to na swoim przykładzie. Miałam zły humor, a wszyscy wiemy, że to pozytywne nastawienie działa cuda. Skupiłam się na długiej, ciężkiej i pełnej samokontroli drodze. Więc odwróciłam ten proces myślowy w mojej głowie. Zadałam sobie pytanie co już osiągnęłam? 

- Zrobiłam pierwszy najtrudniejszy krok, 

- Oczytuję się w temacie, staję się specem/mistrzem,

- Pozbyłam się dużej części negatywnej energii, 

- Porzuciłam mięso, cukier i wszystko to co mi szkodzi, 

- Przygotowałam się na wszystko co mnie czeka dzięki wiedzy i samoświadomości, 

- Synchronizuję się z własnym ciałem, w końcu dostrzegłam jego doskonałość, 

- Usłyszałam, że wyszczuplałam.

Można to analogicznie przełożyć na dietę lub naukę czy jakiekolwiek inne dążenie do celu. Kto nie panuje nad swymi myślami ten szybko odda władzę swym emocjom i niewiele osiągnie. 

Może zdjęcie nie wygląda zbyt apetycznie, ale uwielbiam gotowany szpinak na maśle z czosnkim i kaszę jaglaną. Na deser był pomidor w oliwie z oliwek z bazylią, solą i pieprzem. 

Dziś miałam pierwszy dzień od..nie pamiętam kiedy gdy moje ciało się nie buntowało i nie miałam wzdęć. Chodzi mi o tak wzdęty brzuch, że wyglądam jak w 4 miesiącu ciaży. Patrząc się na swoje ciało z profilu doszłam do wniosku, że jak tylko pokonam chorobę, osiągnięcie ciała jak dziewczyny z insta nie będzie nadzwyczaj wielkim wyzwaniem. Nie, nie mam insta.