Nienawidziła go. Od jakiegoś roku, może dwóch. Od momentu w którym zerwali...w ten zwykły dzień, było słonecznie, w końcu wakacje...Ona cieszyła się jak mała dziewczynka, bo wróciła wcześniej z kolonii i chciała mu zrobić niespodziankę - poszła do niego. Ale on, jak zwykła świnia, jak idiota, który nie szanuje tego co ma...po prostu zdradził ją, w czasie gdy bawiła się w najlepsze nad morzem. Zobaczyła wtedy, jak całował się z tą szmatą. Nie wybaczyła mu tego. Przecież mówił, że kochał! Że nigdy jej nie opuści! Do czasu..potem wmawiał jakieś głupie wymówki, że trochę wypił, że to przez zakład...ale jednak zdradził. Fakt pozostał, ona obojętnie jak by chciała, nie wybaczyła. I koniec. Płakała, tęskniła... On nie raz do niej pisał, pff, chciał drugiej szansy. Ale była silna. Nie dała się drugi raz oszukać, co to to nie. Tak minął rok, może dwa. Kolejne wakacje, słońce, plaża, zimna woda... To co uwielbiała. Zamiast siedzieć w jakiejś dziurze, wyjechała nad morze, co innego robić jeśli wolne od szkoły? Szybko się zaklimatyzowała, nowi znajomi, dyskoteki, pełnia wieku - 17 lat. Trochę pracowała, wieczorem bawiła się, zrobiła tak by spędzić tam całe 2 miesiące...Właśnie wybierała się na potańcówkę, którą zorganizowali w barze na plaży. Kilka osób, kumple, którzy ją rozumieli, dogadywali się świetnie. Jeden chłopak bawił się w DJ'a, puszczał muze, remixy...Zabawa jak przystało. Była chyba..no nie wiem, 21.00? Może później.. Słońce zaczynało zachodzić, zrobiło się romantycznie. Zmienili klimaty, teraz brzmiały tylko wolne kawałki. Pary tańczyły, ona z kumpelką siedziała na skarpie, wpatrując się w tafle wody. Wspominała ten czas, te pocałunki, spacery, dyskoteki... Byli wtedy młodzi, pierwsza klasa liceum. Teraz nabrała do tego dystansu, powoli zapominała. Z zamyślenia wyrwała ją koleżanka, szturchnęła ją w ramię. "Ejj, idę na chwile, poczekaj na mnie" - powiedziała trochę dziwnym głosem i odeszła w stronę budki z piwem. Ona nawet nie odpowiedziała, tylko wyciągnęła szluge by się czymś zająć.
-Kiedyś nie paliłaś...- powiedział spokojnym głosem...Kto? No jak to kto...On. Próbując nie patrzeć w jego stronę, odpowiedziała:
-Kiedyś byliśmy razem. - nie usłyszała odpowiedzi, więc ciągnęła dalej - kiedyś nie musiałam spędzać sama każdego wieczoru, kurwa.. kiedyś byliśmy razem, pamiętasz?! Kiedyś mówiłeś że kochasz.! taa, kiedyś. - odwróciła głowę obojętnie, żeby nie zauważył łez w oczach. Zgasiła papierosa i rzuciła nim w krzaki. Wstała, otrzepała się z piasku i ruszyła w stronę ośrodka w którym mieszkała. Zignorowała, że za nią szedł.
-Ile jeszcze razy będziesz to wypominała?! Ludzie popełniają błędy, zrozum to.! Nie wiesz jak mi na Tobie zależy! - krzyczał, lecz ona nawet nie zwolniła kroku.
-Poczekaj.!! - teraz dopiero stanęła. Odwróciła się. Czuła nienawiść, czuła, że go ..kocha. Było tak, nie inaczej. Ale po tym, jak przypomniało jej się wszystko, co widziała, wtedy... z najgorszą szmatą, namiętny pocałunek, to wszystko...Wrzało w niej, chciała pokazać całemu światu, jakim on jest chujem, że zostawił ją samą. Patrzała tylko na ten jego wyraz twarzy, na brązowe włosy, które tak często przeczesywała swoimi palcami, na te oczy...nie wytrzymała.
-Możesz dać mi spokój?! W końcu odpierdolić się ode mnie po tym wszystkim co zrobiłeś?! Nie wmawiaj mi, że ci zależy bo i tak kurwa nie uwierze! - płakała - wracaj do swojej laski, masz mnie gdzieś, to zostaw mnie.
-Nie mam Cię gdzieś!!! Przyjechałem 300km, znalazłem cię tylko po to, by przeprosić, zrozum.! Nie widzieliśmy się dobre pare miesięcy, żałuje tego, zrozum! Jestem pojebany, wiem, nikt normalny nie zdradza osoby którą kocha nad życie, przez durny zakład! Ale błagam, wybacz mi! Nie potrafie już tak, bez ciebie...
-Skończyłeś?! - nie dała za wygraną...silna jak zawsze...Gdy podszedł do niej, tylko odwróciła się, nie chciała poczuć jego zapachu... Mieszane uczucia? Niestety. Ale kto zachowałby się inaczej...chyba nikt. - Udowodnij... - szepnęła tylko. Rozległa się cisza, w której słychać jedynie szum fal. Ciemne niebo, słońce już dawno schowało się za horyzontem. Gdzieś tam grała muzyka, rockowe ballady. Jak na rozkaz, on próbował coś wymyśleć. "Udowodnij..." Jedno słowo, a jak bardzo trzeba się nad nim zastanowić. Ale spróbował...
-Nie muszę nic udowadniać. Nie kupię Ci miliona róż, tylko po to by zwiędły za pare dni... Nie wyryje na ławce serca, bo w końcu robiłem to setki razy... Nie rozpowiem wszystkim, że jesteśmy razem, bo to nie ich sprawa. Jesteśmy tylko my, zrozum. Nikt inny. Nie ma innej dziewczyny, która tyle dla mnie znaczyła. Obojętnie ile razy bym się z kimś całował, ile razy zatańczyłbym wolnego z inną... - przerwał na chwile, widziała, jakie to dla niego trudne - powiem Ci jedno... nie wiem jak mam udowodnić to wszystko, nie wiem co mam zrobić, nic... Ale zrozum, kurwa, kocham Cię najbardziej na świecie, tyle czasu bez Ciebie... Wiesz ile razy próbowałem zadzwonić czy przyjść do Ciebie? Ale .. nie potrafiłem. Wiedziałem że to tylko ja zjebałem sprawe, wszystko schrzaniłem...Uwierz mi...- w tym momencie ona pękła. Rozpłakała się, wierzyła mu... ale nie chciała! Nie chciała by ją kolejny raz skrzywdził, przecież miała odpuścić. Ale nie...lekko się uśmiechnęła i namiętnie go pocałowała.
Inni użytkownicy: kamilekstanofotomania12pravanzahvenengutttttmarta12389marchy2369cordowbrzdak7fanirostomekrobizdjecia
Inni zdjęcia: Owady suchy1906Synuś nacka89cwaJa nacka89cwaEratox nacka89cwaTatry slaw300Naszyjnik z ruchomym kwiatem otien:) dorcia2700Selfie fotomania12Pozorna pustka we wnętrzu mnilchasJastrun chasienka