Jestem tu, by schudnąć. Chciałabym zdrowo - dzięki jedzeniu i ćwiczeniom.
Nie jestem ideałem. I nie mam zamiaru nim być. Będę powoli niwelować swoje błędy, a należą do nich m.in. nieregularne jedzenie, unikanie śniadań, napychanie się, jedzenie chipsów, jedzenie "bezmyślne", brak ruchu. Moja walka o nowe przyzwyczajenia.
Śniadanie:
kawa, herbata ziołowa, jedna część ryżu brązowego na słodko, małe jabłuszko
II śniadanie:
1.5l wody niegazowanej
Obiad:
3 kromki chleba kukurydzianego, 2 jajka na twardo, kawalek ogórka, kawa, herbata ziołowa
Kolacja:
3 małe jabłka
duża porcja pierogów + masło
kromeczka kukurydzianego + 2 plastry pomidora
banan
Aktywność:
10 minut Killera
Od długiego czasu nie jadam w ogóle w szkole, piję wodę. To błąd ale na razie nie mogę się przekonać, by coś w niej zjeść. I teraz jestem w kropce bo jest przed 20:00, a ja do tej pory zjadłam niecałe 500 kcal. Ani to zdrowe, ani wzmacniające. Jabłka w ruch ;-)
Zrobienie tych 10 minut powiedziało mi jedno - moja wyrobiona kiedyś kondycja poszła odpocząć. Tłuszcz, brak oddechu i siły w mięśniach. Aż mi się płakać zachciało. Ale od tego się zbieram w sobie, by to zmienić. Myślę, że najpierw zejdę do niższego poziomu i będę trzaskać Skalpel. Bo to mogę robić zarówno w domu, jak i na wyjeździe. Grunt to zrobić swoje.
Chcę zacząć chodzić po schodach, czyli nie korzystać w ogóle z windy. Plan ten wcielam w życie od tej właśnie chwili!
Cele to wyrobienie zdrowych nawyków żywieniowych i ćwiczeniowych! Uśmiech, energia i dbanie o siebie, zarówno o ducha, jak i o ciałko. I tyle. Żyć, oddychać i się uśmiechać :-]
Edit. I proszę, znów najadłam się na wieczór. Wiem, że to wynika z tego, że rano jem mało i organizm się domaga. Muszę to zmienić. I muszę przestać liczyć kalorie do cholery.
Czuję się taka bezwartościowa przez to moje zachowanie. Bo to nie tylko dziś. Mam z jedzeniem problem. Chcę skończyć. Najgorszy zawsze jest pierwszy tydzień. Więc może spróbuję strategię, która zawsze działała - wpieprzaj tyle, ile chcesz ale zdrowo, jedz duże śniadanie i obiad, a kolację spokojną. To mi pomagało zapanować nad objadaniem się. Bo jak już coś zjem "niedozwolonego", to zwyczajnie puszczają mi hamulce i logika nie ma tu nic do gadania (np. to, że mogłabym się zatrzymać i spokojnie pójść spać) - wpieprzam od razu wszystko, by tylko się napchać aż do przejedzenia. Nic dziwnego, że rosnę jak na jakiś genetycznie modyfikowanych drożdżach! :D Ale nic, od dziś zaczynam zmiany. I będę się starać, dopóki nie zacznie mi wychodzić, a w końcu przecież zacznie. Jutro już lecę ze Skalpelem po egzaminie, a na śniadanie zjem po prostu DUŻO. Chociaż nie przepadam za jedzeniem rano - wolę wypić kawę i herbatę, to mi starcza zazwyczaj do 13:00. Eh. Do dzieła!
Inni użytkownicy: jaworznianin33bagsiofkurwniewiemconapisactulola011094dosaowika2115darek609lamagorenwmoiw
Inni zdjęcia: Za te wolność. seignejPo prostu drzewo :) halinamMazurek slaw300rapowe katharsis swiatowatpliwosci1465 akcentova:) dorcia2700Wędrowcy elmarB. chasienkaJA I MOTYL *RUSAŁKA PAWIK* _1 xavekittyx487 mzmzmz