photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 10 KWIETNIA 2015
85
Dodano: 10 KWIETNIA 2015

Życiowe opowieści.

 

Na początek zaznaczę, że nie jestem jakimś pisarzem,

co na pisaniu się zna i na znakach interpunkcyjnych też,

bo się nie znam, pisze bo piszę. Miłego czytania. Pozdrawiam.

 

Poznałam ją przez internet... Niby normalne w tych czasach, ale zawsze czegoś mi brakowało.

Byłyśmy ze sobą długo, jak na szczeniackie lata. Wspominam to dobrze. Nie mam jej

za złe. Wszystko co złe poszło w niepamięć i wybaczyłam jej. Nie dla niej lecz dla siebie, żeby nie mieć nic na sumieniu. Chodziłam wtedy do drugiej klasy technikum.

Nie myślałam, że spotkam, zobaczę kogoś innego, ale też o nikim inym nie myślałam.

Aż nagle coś się stało. Mój szczeniacki rozum zaczoł "dojrzewać". Zaczełam ją sprawdzać w codziennym życiu. Zastanawiałam się "Czy my dwie damy sobie radę razem przez te wszystkie lata? Czy ona jest właśnie tą? Czy da sobie radę po odejścu z domu?"

W pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, jak dużo spontaniczności z dnia na dzień nie było, co towarzyszyło nam zawsze, nagle nas opuściło na bardzo długi czas. Nie to żebym się nie starała o nią, mam swoje zasady, a pare z nich jest kluczowych, np. Staraj się zawsze, bo nikogo, ani niczego nie zdobędziesz ostatecznie. Mieszkała u mnie, później przez dwa miesiące byłam u niej. Jej nietolerancyjna matka wdała się i mnie na psychikę, ale byłam silna, tak myślę. Nie to żeby nas poniżała, czy coś, w końcu wróciła jej córka, która "uciekła".

Swoją połówkę nazwę P żeby się nie myliło. Jej matka miała ciężką pracę, mimo tego wracała i razem z P przygotowywały obiad, oprócz tego była też właścicielką sklepu spożywczego, w którym pracowałam, przez cały okres pobytu u P. Nie zarabiałam "kokosów", ale nie było mi to tak potrzebne, nie chciałam być obciążeniem dla matki P i jej samej. Pracowałam od poniedziałku do piątku po osiem godzin dziennnie, wracałam do domu, jadłam obiad, sprzątałam, odpoczywałam.

Mój odpoczynek był samotny. Zbyt samotny. Prosiłam wielokrotnie P żeby spędziła ze mną czas, w jakikolwiek sposób. Moje słowa odbijały się od niej jak od betonowego słupa, wydawało mi się, że ten przysłowiowy słup bardziej garnie się do tego niż ona sama. Wolała spędzić kolejne pół dnia przed komputerem czy telewizorem. Wieczorem awantury, które kończyły się zwykle tym samym: obietnice, przeprosiny, itd... Nie czułam, żeby się starała. Chodziła ze mną do łóżka, ale już nie czułam takiego uczucia, które kiedyś przecież w nas było. Razem starałyśmy się o tą namiętość, nie tylko w nocy, ale i bardziej za dnia. Nagle to znikneło. Chciałam spacerów gdziekolwiek, gry w piłkę, jazdy na rowerze, kolacji chodźby na desce, wszystko wszędzie, ale tylko z P.

Dlaczego się starałam, kiedy nie widziałam starań z jej strony? Tkwiłam, w przekonaniu, że odnajdzie się, że gdzieś zgubiła drogę i trzeba ją pokierować. Jej drogą był komputer. Sama spędzałam dużo czasu przy komputerze, ponieważ uwiebiam grać w gry typu Wiedźmin itd, ale też kontakt z ludźmi. Nie rozumiałam, dlaczego woli siedzieć więcej z komputerem niż ze mną, czy gdzieś mnie zabrać. Wyszłabym sama, ale nie znałam okolicy, a zgubić też sę nie chciałam, więc siedziałam w jej pokoju pod kocem i oglądałam to kolorowe, gadające pudło, bo co miałam robć. Tak czekałam do wieczora, usypiałam z nudów, nie miałam już sił na kolejne sprzeczki.

Nadszedł mój koniec pobytu u P. Płakałyśmy sobie w ramiona, wiem że to było szczere. Tęskniłam za nią. Wróciłam do siebie. Coś się stało. Rozmawiała ze mną jak gdyby nigdy nic się nie stało. Pamiętliwa ja. Nie odzywałam się do niej przez kilka dni. Te kilka dni spędziałam na rozmyślaniach "co dalej?". Zdałam sobie sprawę, że nie chce związku na odległość, że nie wytrzymam. Już wtedy czwarta klasa technikum. Ciągła nauka, przygotowania do egzaminów zawodowych, matury, robienie projektów po nocach. Musiałam z czegoś zrezygnować. Nie pomijając tego, iż pomyślałam, że jestem jeszcze młoda, chce szaleć, po co mam tkwić w związku i się nie zabawić? Po co mają omijać mnie wszystkie imprezy z przyjaciółmi, bo "bez niej nie pójdę, bo bez niej to nie to samo"?

Zerwałyśmy. Mineło kilka dni zanim sie pozbierałyśmy obie. Wiem to. bo rozmawiałyśmy

ze sobą po wszystkim. Następne dnie leciały jak szalone i nagle się dowiaduje, że P ma kogoś innego. A to wszystko w przeciągu może dwuch tygodni. Nie powiem, że mnie to nie zabolało, bo trochę tak, ale ja sama zaczełam kręcić z innymi i szybko wszystko się skończyo.

Kobiety mają coś w sobie, że nie lubią długo być same, tak było i ze mną...

 

C.D. NASTĄPI

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika HeyBoyILikeYourGirl.

Informacje o HeyBoyILikeYourGirl


Inni użytkownicy: adamkaczor137nrbimaze1996darcia30lovepmpkolakola1224tomi71aliasrosaagxvdagxdd


Inni zdjęcia: Wiciokrzew na pięknym niebie :) halinamRóże nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24