photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 10 SIERPNIA 2021
419
Dodano: 10 SIERPNIA 2021

analiza i interpretacja

głosy w mojej głowie

 

Niektóre rzeczy trzeba powiedzieć nie po to, żeby ktoś je usłyszał, ale żeby nabrały pewnej struktury. Sensu. Głowa mówi mi dużo, w większości nie ma racji - i w większości tych bzdur wiem, że to bzdury. Czasem jednak zatrzymuję się nad jedną bądź drugą myślą na trochę więcej niż trzy sekundy. Ciemne sekundy. Wiem gdzie jest światło, ale jakbym zapomniała które mięśnie odpowiadają za stawianie kroków w jego kierunku.

 

W niniejszej analizie i interpretacji występuje wiele podmiotów lirycznych. Czasami jestem tym głównym.

Od lat nie spotkałam nikogo, kto postanowiłby się zatrzymać i zobaczyć we mnie człowieka. Zazwyczaj widzieli to, co na wierzchu. Attractive face, albo resting bitch face. Fasada. Otoczka. Bez grama zainteresowania tym co w środku. Zdawałeś się zwrócić uwagę na osobę, nie na wygląd. Szczerze, nie pamiętam kiedy ostatnio spotkałam kogoś, kto miał chęć spojrzeć te milimetry dalej, wejść milimetry głębiej niż tylko powierzchnia cienia do powiek. Dzięki za przypomnienie mi, że jeszcze istnieją ludzie, którzy potrafią. Tyle wystarczyło żebym postanowiła mieć Cię w życiu, bez pytania czy chcesz w nim być. Powinnam spytać, przepraszam.

Mówiłam, że nie chcę dusić równocześnie zacieśniając pętle na szyi. Tak jak każdy kij ma dwa końce, tak i każda lina zdaje się plątać dwie pętle, po jednej dla każdego, po równo.

 

Czas nie jest odpowiednią jednostką mierniczą w tym przypadku. Trudno, nazwij mnie wariatką. Wskoczyłam na główkę, bo widziałam zielone światło. Czas nie jest w ogóle odpowiednią jednostką miary. Miliony lat istnienia tej planety są niczym w skali wszechświata. Spojrzenia trwające ułamki sekund potrafiły mieć większą moc niż cały wszechświat we wszystkich jego wcieleniach. Mawiają, że tylko wariaci są normalni? Przeszłam przez 5 stadiów straty po czymś, co trwało chwilę. Co nie zabije, to przynajmniej czegoś nauczy. 

 

Denial. Podmiot liryczny przeprasza za telefon o drugiej w nocy. Ja przepraszam za ciąg wiadomości o każdej porze dnia. Oba podmioty chciały chyba tego samego. Jesteś zajęty, każdy ma prawo do swojego życia, ja też. Dziadek ci zawsze powtarzał - jebany natręcie zobacz, zrozum, że cię nie chcą, odpuść. Nie rozumiałaś, nie widziałaś. Nie potrafiłaś nie odebrać telefonu, nie odpisać, więc nie rozumiałaś jak ktoś inny może cię po prostu ignorować. Weź w końcu natręcie zrozum. Mój czas przyjdzie, jutro, za parę dni.

 

Anger. Głupia. Głupia. Głupia. Jak mogłaś myśleć, że jesteś czymkolwiek więcej niż niewystarczająco i czymkolwiek mniej niż zbyt wiele. Jak mogłaś wierzyć, że ktokolwiek, kto dostrzega w tobie człowieka od razu przed tym człowiekiem nie spierdoli, przecież sama byś uciekała. Sama uciekasz przed sobą, jak inni mają zostać.

 

Bargaining. A jeśli skupię się na wszystkim innym, nie na Tobie? Jeśli usunę Cię ze wszystkich zakamarków telefonu, może przestanie boleć? Out of sight, out of mind.

 

Depression. Umrzesz sama. Koty wyżrą ci oczy. Nie zasługujesz na szczęście, od samej siebie, od nikogo. Skończysz tak jak nigdy nie chciałaś, sama, otoczona książkami, historiami które nigdy się nie wydarzą.

 

Acceptance. Hej. Przecież. Przemyślałam to wszystko wzdłuż i wszerz, tak jak tylko Gośki potrafią. Zrobiłabym to wszystko tak samo, może z odrobiną pewności siebie więcej. I pozwoliłabym temu umrzeć tam, gdzie widziałam początek ciszy. Nie mogę walczyć z kimś, kto walczy o siebie. Bodaj by Twój miecz zawsze był ostry. Nie ten czas, nie to miejsce, może i nie to życie. Do zobaczenia w innym.