Jak byłam mała, lubiłam sobie wyznaczać daty
tzw. początek nowego życia
to nie mogła być byle jaka data
byle jakie daty dla pseudoperfekcjonistów to gówna
musiała być wyjątkowa, np 11.11.11 - jedenastka, liczba mistrzowska, podobno
stary jest jedenastką, ale co mu z tego, jak wącha kwiatki
tzn korzonki kwiatków
wyjątkowe daty mają to do siebie, że to, co po nich następuje jest wyjątkowe i perfekcyjne
od razu, z dnia na dzień
przeskakuję z -100 (dzień przed magiczną datą) do +100 (poranek magicznej daty + cała reszta życia)
zero w nocy przejściowej
i rano już nie jestem gównem
jestem kimś
budzę się, jestem wesoła, perfekcyjna, szczęsliwa, zajebista, robię takie rzeczy, których mi zazdrościcie, szaraczki jebane
byście chcieli mi wbić tępą dzidę w jelito, ale nie data rady
bo jestem jak skala i chuj wam w dupy
było setki magicznych dat, a ja zostałam jeszcze bardziej jebiącym gównem z bilansem -1000
oczywiście to nie moja wina
po prostu magiczne daty nie działają, pomyślałam
magiczne daty są do dupy
chuj tam, że nie zrobiłam nic, żeby zadziałały
wina dat, suki jebane
a ja jestem gównem i chyba z tego względu należy mi się ciepłe wyrko, wagony fajek i skrzynki browarów
po co biedne małe gówienko ma wstawać skoro i tak umrze
już nie wierzę w magiczne daty
dlatego 1 pażdziernik, taki zwyczajny
'Somebody to love me', 'I wanna hold her, I wanna kiss her coś tam coś tam' - też
Inni użytkownicy: misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusos
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Wspomnienie Krakowa bluebird11Alleluja milionvoicesinmysoul:) szarooka9325wielkanoc 2025 dorcia2700Wujcio waratuncio to ja bluebird11