Niezdecydowanie roku, co do dzisiejszego dnia.. A raczej poprawniej by było nazwać to tak, że po prostu miałam niezwykłą huśtwakę nastrojów.
Poranek - zabójczo cudowny, dzięki promieniom słonecznym, które mnie obudziły *...* I ta zabójczość trwała aż nie zeszłam
na śniadanie. Nie, no.. Może przesadzam. To, że mnie wkurzali rodzice, to normalne z rana. Ale w szkole, to miałam jakąś totalną masakrę, pomijając 3 pierwsze lekcje (na 4. dopiero obudziłam się tak naprawdę). Ale potem wróciłam do domu i od tamtej pory miałam być przerażona spędzeniem reszty dnia nad fizyką szczególnie..
Ale jak widać, nie było tak źle. Prawdę mówiąc humor całkowicie mi się polepszył : DD (nie, nie dzięki fizyce...).
Poza tym stwierdzam, że nie powinnam zostawać sama w domu (praktycznie teraz mam tak na codzień).
Czy zdarzyło się wam może kiedyś pić czerwoną herbatę o smaku truskawkowym?
A, czy następnie wylaliście ją do połowy na wszelakie ważne kartki i notatki bez przewrócenia megagigantycznego kubka nescafe? Może chociaż zalaliście aparat bez uszkodzenia go?
No, a mi się zdarzyło. Ciąg dalszy jutro. trzymać kciuki za fizykę. Pozdrawiam. : *