D Z I E Ń 1 8 3
Dziś wykonałam 100% tego co sobie zaplanowałam. Wstałam co świt, przebiegłam na czczo 3 kilometry, wróciłam, prałam prasowałam, poszłam do pracy, wróciłam i przebiegłam w niezłym tempie ponad 7 kilometrów, rozwiązałam krzyżówkę, przeczytałam kawałek książki, no i dodaję wpis na bloga. Powiem szczerze, że cholernie ciężko wchodzi trening gdy tak prosto z roboty, na głodnego próbuję przebierać nogami. Daję jednak radę, to najważniejsze.
Za tydzień będę już w Polsce. Nie mogę się doczekać spotkania z chłopakiem i z rodziną. Prawda jest jednak taka, że wrócę do Anglii bardziej zmęczona niż wypoczęta. Na razie jedynie zakup butów na wesele mocno daje mi w kość. Jakoś zupełnie nie mam ochoty się stroić, zwłaszcza, że nie jestem jakoś przesadnie zachwycona tą sukienką, którą kupiłam. Może jest pięknie uszyta, może i designerska, ale jak patrzę na te moje obwisłe ramiona to mam ochotę sobie wykopać bunkier. Za to zamiast myśleć właśnie o sukienkach, szpilkach, kopertówkach itp., zrobiłam zakupy w PLNY Lala. Nie chodzę zazwyczaj w typowo streetowych rzeczach, ale jakoś ostatnio tylko wygoda mi w głowie.
W pracy atmosfera średnia. Rozważam poszukiwania nowego zajęcia - no ale to wiadomo, jak już wrócę z Polski.
jogging | maj
53 / 150 km
z aktywnością
183
bez słodyczy
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
13 GRUDNIA 2018
12 GRUDNIA 2018
10 GRUDNIA 2018
5 GRUDNIA 2018
28 LISTOPADA 2018
27 LISTOPADA 2018
26 LISTOPADA 2018
21 LISTOPADA 2018
Wszystkie wpisy