Mimo naszej wielkiej miłości (zwłaszcza tej Krzysztofa do mnie), czasami nad naszą sielanką pojawiają się czarne chmury. Zdarza się, że wypominam mojemu lubemu zbyt duże zamiłowanie do chlania piwska (wtedy on się obraża), kiedy indziej mój ukochany zasypia, zamiast ze mną spędzać czas (i wtedy to ja się obrażam), a jeszcze innym razem ja chcę, żeby gdzieś ze mną pojechał, a on odmawia (wtedy oboje się obrażamy). Jednym słowem, Krzysztof zawsze jest winny, a ja nigdy.
Niestety, zdarza się, że nie potrafię powstrzymać emocji i sięgam po broń. Czasem białą, czasem palną, czasem po prostu używam własnej pięści. Na szczęście jeszcze nigdy nie udało mi się Krzysztofa zabić. Na szczęście, bo Krzysztof to - mimo wszystko - całkiem fajny chłopak.
N.