Odkąd Krzysztof mnie poznał czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie, jak zwycięzca na loterii. W noc sylwestrową upojony szczęściem (i nie tylko nim) Krzysztof nie wiedział jak poradzić sobie z takim ogromem pozytywnych emocji. Niestety, wyładował je w najgorszy możliwy sposób... Agresją.
Krzyś również chętnie pozował do zdjęć: z alkoholiczką, ze mną i ze swoim drugim podbródkiem (ja też taki mam - oboje jesteśmy Pyzuniami).
Impreza, jak zapewne widać na zdjęciach, odbyła się w akademiku.
N.