Każdy się pyta jak się czuję. Ja się pytam jak niby powinnam się czuć?
W przybliżeniu można powiedzieć, że tak jakby po wielu latach dopiero teraz w lustrze dostrzegasz drugą połwę swojej twarzy i w końcu czujesz się wewnętrznie pełny. Strach? No oczywiście, że jest osobiście nie znam człowieka, który nie martwiłby się o swoje marzenia czy życie. Po prostu po nie sięgnęłam. I zrozumie mnie tylko osoba, która wyciera krew z czoła i rąk - swoją własną krew - bo na tym to polega. Trzeba móc się poświęcić, a najtrudniej poświęcić się dla samego siebie i czuć się wpełni szczęśliwym. To jest dopiero sztuka.
Ile warte jest nasze życie jeśli nie poświęcamy się w pełni?