Ta-daaaa!
Żyję, lub raczej powróciłam. Po wzlotach i upadkach. Leczeniach, rehabilitacji i innych mniej lub bardziej rzenujących rzeczach.
Po usunięciu konta na facebooku i uadawaniu szanownego oposa, by dać sobie odpocząć widać jedno. Jedno bardzo smutne zdarzenie. Kiedy to potrzebowałam pomocy, jakiego kolwiek wsparcia zostałam sama. A niby tylu znajomych, tylu "niby" przyjaciół. Zostałam Ja i mój Anioł, który dzielnie nosi brzemie zarówno partnera jak i najlepszego przyjaciela.
Powinnam się przyzwyczaić...a jednka. Nie wszytsko jest takie, na co wygląda.
Po za tym fajnie, że Wy macie się dobrze.
Ale chyba tylko bardzo nie liczni mają Moją życzliwość.
Także Folka, tak bardzo w ch** trzymam za Ciebie kciuki. Wytrzymaj i leć dalej.
Nie ma rzeczy, której nie możesz.