Przefarbowałam się na kasztanowy rudy.
Taka mała zmiana.
Nowa ja.
Nie przejmująca się chłopakami.
Chcę być zowu sobą.
Dziewczyną do której bali się podejść bo była za wredna/ szczera.
Spędzająca całe dnie w książkach i swoim pokoju lub na grubych melanżach.
W dzień wredna samotniczka, a w nocy najlepsza laska.
Odpuszczam na razie ćwiczenia.
Tylko rozciąganie do szpagatu.
Kolano i kostka mega ból gdy ćwiczę. :(
Myślałam dzisiaj żeby się nawpierdalać.
Wszystkiego po trochu.
Frytek, chipsów, czekolady, kanapek z serem i nuttelą.
Powstrzymałam się.
Bilans około 600 kcal (nie mam ochoty liczyć)