cudny poprzedni weekend z tym ułomem na powyższych zdjeciach i nie tylko.
trochę przypał zgarnięty ale co tam.
i nie ma to jak siedzienie i udawanie, że interesuje Cię rozmowa z pewną osobą...
ale to było dawno, nos ( nie mój ) nie złamany, Aga lubi oglądać dziwne filmy, a na podłodze chyba sie jednak mimo wszystko aż tak wygodnie nie śpi...
to tak w bardzo, bardzi dużym skrócie.
ach ta sobota za to też bardzo ciekawa.
nie ma to jak milczący spacer... normalnie można sie zabić, albo kogoś ( przy czym ja raczej wolę to drugie)...
ale miło sie siedziało przed klatką i gadało, mimo wszystko
dziękuję.
"Your eyes of fire
Your voice choir of angels
You're so beautiful
That I don't really know where I'm to start
But you're happy, happy, happy
You're so happy with your plastic smile
Are you happy, happy, happy
Are you happy with your plastic smile and a lie"
największe podziekowania dla trzech osób, które wymieniłam jednej z nich w ostatnich dniach.
teraz - nikomu więcej.