dzien trzeci.
jest bardzo bardzo najs, jestem pod duzym wrazeniem samego miasta, jak i supermarketow gdzie sobie sama kasuje produkty, solonego masla, rozwinietej sieci metra no i przezielonych parkow. nie wspominajac o przeuroczych przedmiesciach!
jak dla mnie troche minusem jest ta mieszanka ludzi, nie zebym byla rasistka czy cos ale wiecej tu Azjatow, Afroamerykanow i Chinczykow niz rodowitych Anglikow.
bylo tez pare gaf jezykowych (nie zebym sie uczyla tego jezyka jakies 10 lat), ale nic nie poradze na to, ze koles tak belkotal i to w dodatku z jakims dzikim akcentem no i po prostu sie nie dalo zrozumiec, you know what i mean :p
za soba mam Tower of London, Natural History Museum, Houses of Parlament, Millenium Bridge, Science Museum i Harrodsa (musialabym byc chyba malzonka jakiegos nadzianego maharadzy, zeby cokolwiek tam kupic).
jutro Oxford!
zdjecia na biezaco na fejsie:)
kisses:*:*:*