Święta oczywiście jak zwykle zjebane..
Więc w sumie nie ma co opisywać..
Nic nie przechodzi :(
Jest coraz gorzej !.
Błagam Cię chociaż Ty nie ryj mi psychy..
Byłbyś juz 4, który to robi w tym momencie..
To jest zbyt tródne..
I juz nie daje z tym rady..
Z każdą sekundą, czuje jak każda kolejna czastka mnie ucieka gdzieś..
Odpływa w sina dal..
I boję się, że juz nigdy ich nie znajdę..
Dlaczego to wszystko nie może być prostsze ?.
Dlaczego nie ma na to jakiegoś antidotum ?.
Chciałambym się od tego odciać, ale nie potrafię..
Pozera mnie to wszystko od środka..
Nie słyszę juz nawet własnych myśli..
Widzę rzeczy, których brdzo pragnę, ale nie mogę sie okłamywać..
Wiem, że nigdy nie stana się realiami..
Każdego jebanego ranka budzę się z dudniącym jak cholera sercem..
Co mam wtedy przed oczami ?.
Właśnie ten pierdlony tydzień..
Te urywki sekund z avangardy..
Z treningów..
Meczy..
Słyszę ten głos..
Czuję ten zapach..
Dotyk..
I tak każdego pieprzonego ranka..
Padam na zol z bezradności..
Bo już naprawdę nie mam pomysłu na zycie ..
:(
' ile wart jest bez Ciebie,
ile wart jest moj świat ?. ,