5 grudnia obchodzimy dziewiątą rocznicę śmierci PERSHINGA.
Człowieka legendy polskiego świata gangsterskiego. Namiętnego hazardzisty, miłośnika zawodowego boksu i pięknych kobiet
"kochał życie i kochał grać, karta mu szła do piątego grudnia 1999 roku, wtedy się nagle odwróciła...."
Andrzej K. (rocznik 1954) legenda polskiego świata gangsterskiego. Pochodził z Ożarowa Mazowieckiego, miasteczka położonego niedaleko Pruszkowa. W policyjnych kartotekach notowany po raz pierwszy w wieku 17 lat. Po ukończeniu szkoły zawodowej pracował w nieistniejącej dziś fabryce kabli i jeździł jako kierowca w Transbudzie. Uprawiał także zapasy i grywał w miejscowej drużynie piłki nożnej KS OŻAROWIANKA. Kariery sportowej nie zrobił. Większe sukcesy zaczął odnosić jako hazardzista: namiętnie grywał w karty i ruletkę; ogromne sumy stawiał podczas wyścigów konnych na Służewcu. Był także miłośnikiem zawodowego boksu i pięknych kobiet. Był przesądny i korzystał z usług jasnowidzów (m.in. jednego z najsłynniejszych w Polsce jasnowidzów - Krzysztofa J.).W biznesie zaczął działać na początku lat 80. Pierwsze pieniądze zarobił w Niemczech, gdzie poznał m.in. NIKOSIA oraz BARANINĘ. Pod koniec lat 80. założył w Warszawie nielegalny dom gry stylizowany na lokale zachodnie. Zachodnie były również ceny: drogi bilet wstępu dawał klientowi prawo do darmowych posiłków i alkoholu. Sam PERSHING był krupierem przy ruletce. Od roku 1983 oficjalnie nie był nigdzie zatrudniony. W Ożarowie wybudował duży dom. Lubił jeździć luksusowymi samochodami. Był współzałożycielem kilku działających legalnie firm; w tym m.in. wytwórni płyt. Na początku lat 90. PERSHING prawie każdego dnia miał swoje "godziny przyjęć" w dwóch warszawskich lokalach: na ostatnim piętrze GRAND HOTELU oraz w klubie GoGo w HOTELU POLONIA.Wieczorem, 11 sierpnia 1994 roku na sopockim molo PERSHING został zatrzymany. Policjanci zatrzymali wraz z nim jeszcze 19 członków gangu pruszkowskiego. Po przewiezieniu do Warszawy PERSHING został oskarżony przez stołeczną prokuraturę o m.in. wymuszenie 40 tysięcy dolarów. To wtedy - według ustaleń jednego z policyjnych śledztw - "wypłynęła" grupa Marka Cz. ps. RYMPAŁEK, który przejął kilku "żołnierzy" z grupy przebywającego w areszcie PERSHINGA.W lutym 1996 roku warszawski Sąd Okręgowy skazał Andrzeja K. na 4 lata pozbawienia wolności za paserstwo, fałszowanie dokumentów oraz nielegalne odzyskanie długu. Więzienie PERSHING opuścił w sierpniu 1998 roku. Sam PERSHING przeżył kilka zamachów na swoje życie. W jednym z nich w kwietniu 1994 roku przez pomyłkę został ranny ochroniarz PERSHINGA Andrzej F. ps. FLOREK. W lipcu tego samego roku pod mercedesem PERSHINGA eksplodowała bomba domowej roboty. Pięć lat później w Zakopanem dosięgły go trzy kule. Do strzelaniny doszło w niedziele 5 grudnia 1999 ok. 15.40. "Pershing" z towarzyszącą mu kobieta właśnie wracał z nart. Jego srebrny mercedes S 500 (numer rejestracyjny WZI 150 Y) zaparkowany był kolo karczmy Szymoszkowej poniżej hotelu Kasprowy. Według świadków, gdy "Pershing" pakował do swojego samochodu bagaże, kobieta oddaliła się do wypożyczalni, by oddać narty. Wtedy z zielonego audi na krakowskiej rejestracji, zaparkowanego po drugiej stronie drogi, wyszło dwóch zamaskowanych mężczyzn (mieli kominiarki lub wysoko podniesione szaliki - tu relacje są sprzeczne). Oddali dwa strzały w głowę Andrzeja K. Następnie, do juz leżącego, jeszcze, co najmniej dwa strzały w klatkę piersiowa. "Pershing", mimo reanimacji, zmarł. Sprawcy szybko odjechali i policji - mimo blokady dróg - nie udało się ich zatrzymać. Kilkadziesiąt minut później w lesie na osiedlu Bogowka, obok wielkiej skoczni, znaleziono podpalone audi - sprawcy chcieli zniszczyć dowód przestępstwa. Chociaż na parkingu przy karczmie w czasie zamachu było dużo ludzi, kiedy okazało się, kto był obiektem zamachu, nagle zrobiło się pusto...
Tak hartowała się stal...