zmieniłam ślepą "miłość" w głuchą ciszę, żałuję, bo lubiłam nocne rozmowy o rapie. mogłabym godzinami mówić o wewnętrznej sferze ludzkiej, ale po co, skoro i tak przesiakam co wieczór zapachem drogich perfum i tytoniu. kwestia podejśćia do świadomości, jak i do życia zalezy od nas samych, dajemy ile mamy, podobno to dobra opcja na dotarcie do celu, jednak nie w każdej sytuacji. czasami tęsknie, ale to tylko bodziec, że źle ukierunkowuje swoje życie, bo to jak tęsknić za smakiem, którego nigdy się nie próbowało. gubię się we własnych myślach, słowa odchodzą na bok. nie miejmy sobie za złe, że idziemy za głosem serca, jednak pamiętajmy, ze rozum posiada swoje piorytety. co wiek ten sam dylemat, wybrać rozum czy serce?