Ona: Laura miała 16 lat. Najpiękniejsza dziewczyna w szkole, była bogata, miała wszystko co chciała. Z wyjątkiem jednego prawdziwej miłości.
On: Bartek miał 17 lat najpopularniejszy chłopak w szkole. Mógł mieć każdą.
Kochała go tak bardzo, że nie widziała świata poza nim, a on? Tylko się nią bawił o czym nie miała pojęcia. Pewnego dnia Laura wędrując sobie parkiem zobaczyła go z inną, obściskiwali się i całowali. Dziewczyna podbiegła do nich, krzyknęła z płaczem:
-Jak mogłeś! spoliczkowała go i odbiegła.
On stał, nie pobiegł za nią.
W nocy dostał sms-a od niej, w którym pisała:
"Jak mogłeś? Kochałam Cię, a ty mnie oszukałeś.
Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz!"
Po przeczytaniu tej wiadomości, przestraszył się, że coś sobie zrobiła i zrozumiał, że kocha ją najbardziej na świecie. Zadzwonił do niej. Włączyła się sekretarka. Zadzwonił znowu, to samo. Zerwał się z łóżka, szybko ubrał i pojechał do niej.
Otworzyli jej rodzice.
Nic nie powiedział tylko wbiegł do jej pokoju. Nie było jej. Zapukał do łazienki. Cisza. Otworzył drzwi, a ona leżała w kałuży krwi, w ręce trzymała kartkę:
Przepraszam, że was zostawiłam, powiedzcie Bartkowi, że GO KOCHAM. Przeczytał to. Po chwili przyszli rodzice Laury. Spojrzeli na chłopaka. Po jego policzkach spływały łzy. Wyszedł na dwór i krzyknął "TO MOJA WINA!". Pobiegł na wysoką skarpę. W ręku trzymał kartkę, którą miała przy sobie Laura. Krzyknął "PRZEPRASZAM... TEŻ CIĘ KOCHAM". I skoczył.
-KONIEC-
Magda
To moje pierwsze takie smutne opowiadanie. Piszcie co myślicie. :)