Nadszedł ten wyczekiwany dzień dzień naszego ślubu. Nerwy były okropne strach czy wszystko będzie dobrze czy przyjęcie się uda czy goście będą zadowoleni. Ale tak udało się przysięga trochę drrzacym głosem ale do końca. Przejazd na salę powitanie przez rodziców życzenia pierwszy taniec to jeszcze trochę nerwowo bo stres czy kroków nie zapomnimy. Ale później już wszystko samo szło do przodu. Goście mega zadowoleni orkiestra dała czadu później miałam wiele pytań o nią. Przyjęcie trwało do 6 rano i ta myśl w głowie że musimy zwolnić opiekunkę która zajmowała się nasza córka... Kurcze i w głowie ona za chwilę się obudzi a ja już zasypiam na stojąco. Ale było inaczej nasza córka obudziła się o 10 w tedy chwyciłam za telefon i zadz do teściowej odebrała i powiedziała że jak chcemy możemy im dać myszkę oni się nią zaopiekuja żebyśmy doszli do siebie.