6.02.2018 - to wtedy juz na poważnie wszystko się skoczyło.
skoczyło się coś to ciągnęło się za mną od dobrych 4 lat.
teraz widzę ze to nie powinno się nawet zacząć.
to on wyciągał ze mnie cała pozytywna energię. jedno wielkie toksyczne bagno.
myślałam ze długo bede się po tym zbierać.
ale chyba szybko zauważyłam wszystkie pozytywne strony jego zdrady (jeśli można to tak nazwać)
dziś jest 14.03 a ja? no właśnie.. ja..

stara - nowa ja.
odżyłam
zmieniłam fryzurę
* znów imprezuje i nie zamykam się na znajomych
* poznałam kogoś
* zaczęłam znów pracować w lodziarni

uświadomiłam sobie jak wielka radość sprawiała mi ta praca rok temu.. klimat jaki można tu stworzyć poprzez kontakt z klientami jest niesamowity
ale mówiąc szczerze - czasami padam na mordę..
połączyć dwa grafiki w dwóch różnych firmach,życie towarzyskie i w połowie prowadzenie rodzinnego ogniska to nie łatwy towar do uniesienia na barkach nawet jak dla mnie

na około słyszę jak to się nie zmieniłam:
ze znów się uśmiecham
ze znów jestem pełna energii
pomimo tego ze wieczorami jestem przemęczona nadal mam dobry humor którym zarażam resztę towarzystwa lub rodziny

ze strachu całe życie uciekam przed nowymi doświadczeniami
ale nie tym razem.
plan powrotu do Polski odszedł na drugi plan
chce dać sobie szanse,tutaj.

pisze to siedząc przy stoliku w lodziarni,paląc papierosa i pijąc Latte.
( 4 stopnie na dworze wiec nie ukrywajmy ze nie ma co robić,bo tylko świry w pizgawicy jedzą lody)
wokół mnie cisza (no poza ptakami które klasycznie dają koncert)
i wiecie co?
czuje się pełna sił
czuje lekkość na sercu
i wewnętrzny spokój
zero nerwów,zero zmartwień.
jasne,ze nadal wokół mnie gdzieś plączą się problemy mniejsze lub większe ale wszystko da się rozwiązać.

otwarcie mogę powiedzieć ze znów czuje się cholernie szczęśliwa.