na ścianę będący już ze mną od dawna Kurt Cobain sprawia ze w każdym kolejnym mieszkaniu czuje się znacznie lepiej.
niestety dziś dopadł mnie jeden z wieczorów którego już dawno u mnie nie było.. czyli wieczór przepełniony łzami.
kiedy nie radzę sobie,nie koniecznie z jakimś wielkim problemem tylko po prostu nie radzę sobie sama ze sobą.. ze swoimi myślami.. (chyba mam to już we krwi)
i nagle moja druga połówka również upada..
a ja z papierosem w jednej ręce i telefonem w drugiej staram się walczyć z tym wszystkim.. (przy okazji wypalając pół paczki fajek)
walcząc w ten sposób.. będąc od siebie 700 km człowiek może się jedynie posrać bo z góry wiadomo ze nic z tego dobrego nagle nie wyniknie.
jest późno (00:41) wiec cierpiąc na bezsenność po tak mało przyjemnym wieczorze sen prawdopodobnie dziś nie będzie dla mnie łaskaw.
mimo tego gdzieś w środku,
jestem spokojna,
bo go kocham.
bede pchać nasza dwójkę w tą dobra stronę.
tego nie można po raz kolejny najprościej w świecie spierdolić.
ale jest coś z czym nigdy chyba sobie nie poradzę - mianowicie -
kocham Cię tato,ale nie umiem Ci wybaczyć.