Oddajcie mi lato/jesień/wiosnę. Zimę kurwa sobie zabierzcie. Zima, to jakby porażka matki natury, zero z niej pożytku. Jest piękna czasami, to prawda, ale w zimę nie wyjdzie się w plener napić się, nie pojedzie na festiwal. Zostają jedynie koncerty pod zadaszeniem.
Od dziś zaczynam hardo oszczędzać. I odstawiam na trochę fajki. Kasy mi przez nie ubywa, a ja jej teraz potrzebuję.
Uzupełniam mp3. I przy okazji : when all lights dies
Moja matka zwykła grać nieczysto. Kazała mi wyłączyć muzykę, jak delikatnie ją ściszyłam, więc mi odłączyła neta, stawiając ultimatum- albo muzyka, albo internet, co w ogóle nie miało sensu, bo bez internetu muzyki nie będzie. Pozdrowienia dla logiki.